Hubert Hurkacz przegrał w nocy z Grigorem Dimitrowem 6:3, 4:6, 6:7 (2-7) w ćwierćfinale turnieju tenisowego na kortach w Indian Wells. Polak, który wcześniej szedł jak burza, stwierdził po meczu, że nie czuł się faworytem tego starcia.
Polak zaczął starcie z rywalem zajmującym 23. miejsce w rankingu ATP bardzo dobrze. Pierwszy set zakończył się jego zwycięstwem 6:3, a on sam był bardzo skuteczny jak w poprzednich pojedynkach.
Potem zaczęły się jednak schody. Do głosu zaczął dochodzić pogromca Dimitrija Miedwiediewa z poprzedniej rundy. Bułgar wygrał drugiego seta, a trzecia, decydująca odsłona, była niezwykle zaciekła.
Obaj tenisiści szli cios za cios, dlatego do rozstrzygnięcia meczu potrzebny był tie-break. Tam lepszy był Dimitrow, który wygrał 7:2, dzięki czemu zakończył spotkanie i awansował do półfinału turnieju.
– Grigor grał bardzo dobrze. Świetnie poruszał się po korcie. Ja z kolei popełniłem dużo niewymuszonych błędów, co mi nie pomogło. Być może byłoby lepiej, gdyby kort byłby ciut szybszy – przyznał po meczu Hurkacz.
– To, że miałem lepsze statystyki w tie-breakach nic nie znaczyło, bo o takich rzeczach w ogóle się nie myśli. Wcale nie czułem się więc faworytem. Plan był taki, żeby zagrać agresywnie i uzyskać przewagę poprzez wywieranie presji. Niestety tym razem nie wyszło – dodał polski tenisista.