Bez wątpienia wielu zwolenników Donalda Tuska nie będzie zachwyconych informacjami, które ujawnił Onet. Na światło dzienne wyszły wewnętrzne ustalenia nowego-starego sternika Platformy Obywatelskiej z obecnymi i potencjalnymi sprzymierzeńcami.
Powrót Tuska to bez wątpienia polityczne wydarzenie roku w Polsce. Na byłego premiera spadł ogromny splendor ze strony jego wieloletnich zwolenników. Przeciwnicy PiS mieli i mają nadzieję, że to właśnie Tusk wydrze władzę z rąk Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi.
Niewykluczone, że tak właśnie się stanie. Sęk jednak w tym, że – jeśli wierzyć ustaleniom dziennikarzy Onetu – Platforma Obywatelska zamierza zbratać się z frakcją, z którą miała nigdy nie mieć nic wspólnego. Tak przynajmniej wynikało z narracji, jaką przez wiele lat prezentował Donald Tusk. Konfederację Platforma postrzegała przecież jako siły skrajnie nacjonalistyczne, ksenofobiczne, a w dodatku nieobliczalne. A tymczasem co?
Tymczasem czytamy na łamach Onetu: „Plan polityczny Donalda Tuska na pobicie PiS opiera się na współpracy z PSL i Polską 2050 oraz życzliwości wobec Konfederacji, z którą otoczenie szefa Platformy ma niezłe, poufne kontakty. Na boczny tor odsunięta ma zostać Lewica, której Tusk nie ufa”. To fragment analizy programu „Stan po Burzy” Onet.pl.
Donald Tusk i Konfederacja ramię w ramię?
Jasne jest, że Platforma Obywatelska, wespół z zaprzyjaźnionymi partiami, zrobi wszystko, by wydrzeć władzę z rąk PiS-u. Nie ulega jednak wątpliwości, że spore grono euroentuzjastycznych, łaknących postępowych idei wyborców, będzie zawiedzionych faktem, iż ich ukochana partia może być kojarzona z prawicowcami z Konfederacji.
Dodatkowo wiele wskazuje na to, że opozycja powróci do strategii pt. „przede wszystkim anty-PiS”. To okazywało się dla niej zgubne w ostatnich latach. I właśnie Donald Tusk miał być tym, który zaproponuje coś bardziej konkretnego, a przede wszystkim merytorycznego.
Tymczasem w tekście, który cytuje także serwis wPolityce.pl, czytamy: – W projekcie politycznym Tuska Platforma Obywatelska jest ważna, ale nie jest decydująca. Decydująca ma być współpraca z innymi formacjami anty-PiS.
Cóż. Prędzej spodziewalibyśmy się, że Stefan Niesiołowski wstąpi dziś w szeregi PiS, niż sytuacji, w której Donald Tusk i Janusz Korwin-Mikke stają ramię w ramię. Jak jednak widać, polska polityka zaskakiwała, zaskakuje i zaskakiwać będzie. Bo kto mógłby – jeszcze chociażby pół roku temu – przypuszczać, że Lewica zawiąże nieformalny sojusz z PiS-em? No nikt. A przecież jeszcze kilka tygodni temu zanosiło się na wielką koalicję, dzięki której obóz obecnie rządzący utrzyma znaczącą większość w Sejmie.
WAŻNE WIADOMOŚCI: