Kraj wciąż żyje bardzo smutnymi, potwierdzonymi w piątek informacjami o śmierci Franciszka Pieczki. Aktor znany m.in. z „Czterech pancernych” czy serialu „Ranczo” jest opłakiwany nie tylko przez najbliższych, ale i ogromne grono fanów, a także przyjaciół i znajomych.
Tuż przed weekendem Polskę obiegły wieści o odejściu 94-letniego aktora. Mimo, że artysta był już leciwy, wciąż wielu nie może uwierzyć, że nie ma go już wśród nas. Jeszcze w sierpniu zapewniał przecież, że czuje się dobrze.
Franciszek Pieczka zostawił po sobie coś niezwykłego. Zdążył
Pieczka zawsze był szanowaną, a dla niektórych wręcz niezwykłą postacią. Widzowie mogli podziwiać jego kunszt aktorski zarówno w latach 60, gdy brawurowo wcielał się w rolę Gustlika w „Czterech pancernych”, jak niemal pół wieku później, gdy grał Stacha Japycza w kultowym „Ranczu„.
W ostatnim czasie w mediach informacje na temat stanu zdrowia 94-latka były co najmniej sprzeczne. Legendarny aktor zdążył jednak przed śmiercią zrobić coś, co bez wątpienia zostanie mu zapamiętane. I to najprawdopodobniej nie tylko przez najbliższą rodzinę. Mianowicie zgodził się zagrać jedną z głównych ról w krótkometrażowym filmie swojej wnuczki – Alicji, studentki 1. roku Warszawskiej Szkoły Filmowej.
Zobacz również: Wnuczka Franciszka Pieczki na ostatnim zdjęciu z dziadkiem. Serce pęka
W sierpniu jako jedyni informowaliśmy o tym w portalu mPress.pl: Franciszek Pieczka wraca do gry! Znów zobaczymy go na ekranie. Premiera produkcji, w której Franciszek Pieczka zdążył wziąć udział dosłownie na kilkanaście dni przed śmiercią, planowana jest na jesień tego roku. Gdzie i kiedy będziemy mogli zobaczyć Śp. aktora w jego ostatniej roli? Tego dowiemy się już wkrótce. Nagrania zza kulis, a także ujęcia, w których tak legendarna postać pozwoliła „dyrygować sobą” swojej nastoletniej wnuczce będą materiałami bezcennymi.