Tomasz Hajto w ostrych słowach skomentował postawę niektórych piłkarzy Legii Warszawa w tym sezonie. Stołeczny klub, choć radzi sobie nieźle w Europie, w Ekstraklasie notuje bardzo słabą passę.
Przed wczorajszym meczem z Napoli w Lidze Europy Legia miała sześć punktów i prowadziła w swojej grupie. Tym razem podopieczni Czesława Michniewicza przegrali 0:3, ale nadal pozostają liderami.
Jest to jednak kolejna porażka, którą notują Legioniści w ostatnim czasie. Coraz bardziej kwestionowana jest pozycja trenera Michniewicza, ale Tomasz Hajto zwraca także uwagę na słabą grę niektórych piłkarzy.
– Niektórzy piłkarze myślą, że przyjechała Legia, to musicie się bać, ale dzisiaj to tak nie działa. Dzisiaj w lidze każdy mówi „dawajcie, przyjeżdża mistrz Polski, czekajcie, my wam pokażemy. Możemy mamy trochę mniej umiejętności, ale zagramy ostro, oddamy serducho”. I Legia ma z tym problem. Piłkarze Legii muszą w końcu wyjść, pójść agresywnie do normalnej pracy i wygrać spotkanie bez szukania wymówek – powiedział ekspert „Polsatu”.
[irp posts=”5014″ name=”Mioduski traci cierpliwość? Musimy zacząć wygrywać””]
– Przede wszystkim Legia musi się teraz skoncentrować na lidze. Wszystkie wymówki można włożyć między książki i mole. To jest Legia Warszawa i nieważne kogo trener wystawi i kto będzie grał, to grając w takim klubie nie wyobrażam sobie, żebym mógł przegrać sześć na dziewięć spotkań i miał zwalać całą winę na trenera. Zawodnicy, nieważne kto jest wystawiony, muszą trochę przyjąć też na klatę i nie mogą notorycznie przegrywać meczów – dodał Hajto.
– Chciałbym zobaczyć w meczu ligowym uśmiechniętych zawodników Legii, którzy wychodzą na murawę i mówią tak „przepraszam, ja jestem piłkarzem Legii, my przyjechaliśmy dzisiaj wygrać”. A nie widzę tej radości. Ja widzę radość po zwycięstwie z Leicester, po zwycięstwie ze Spartakiem. Profesjonalista podchodzi do każdego meczu tak samo. Są młodzi piłkarze jak Cezary Miszta, którzy dźwigają presję, a niektórzy robią za baletnice „bo my jesteśmy, bo ja jestem…” – stwierdził były reprezentant.