Jerzy Engel został zapytany o prowadzenie kadry przez Paulo Sousę. Były selekcjoner broni powołań Portugalczyka, ponieważ jest to prawo każdego trenera prowadzącego reprezentację.
– Uważam, że każdy selekcjoner ma prawo powołać takich zawodników, co nie grają w klubach. Choćby po to, żeby zobaczyć, jak się prezentują. Zresztą, o czym my rozmawiamy. Tak długo, jak Sousa powołuje podstawowych piłkarzy, tych, bez których reprezentacja żyć nie może, to nie ma problemu – powiedział Engel w rozmowie z „Polsatem Sport”.
Portugalczyk był krytykowany między innymi za to, że na październikowe mecze powołał niegrających w klubach Przemysława Płachetę i Nicolę Zalewskiego. Jest też powracający do zdrowia po kontuzji Krzysztof Piątek, zabrakło za to Sebastiana Szymańskiego.
– Już samo rozmawianie o tych powołaniach, to jest bicie piany. Najważniejsze, że jest Lewandowski i wszyscy ci zawodnicy, którzy tworzą szkielet naszej drużyny narodowej. Powtórzę jednak raz jeszcze, że dopóki ta podstawowa, grająca grupa zawodników jest na tyle mocna, by uciągnąć ten wózek, to nie ma sprawy. Ważne, że selekcjoner będzie mógł zobaczyć, w jakiej formie są ci, którzy za jakiś czas mają stanowić o sile drużyny – stwierdził były selekcjoner.
– Trudno mówić o nawykach czy schematach, skoro zespól co mecz gra w innym zestawieniu. Inna sprawa, że to ustawienie zaproponowane przez Sousę zaczyna coraz lepiej pracować. Wygranej z Anglią nam nie dało, bezpośredni awans nam odjechał, ale nieźle to wyglądało. Inna sprawa, że ja się zastanawiam, czy na poziomie baraży, czy potem już ewentualnej gry na mundialu, ta gra trójką obrońców będzie dalej obowiązywała – przyznał Engel.
Reprezentacja zagra w październiku dwa mecze. Najpierw na Stadionie Narodowym (9.10) Polacy zmierzą się z San Marino, a następnie trzy dni później zagrają na wyjeździe z Albanią.