Skromna i rozsądna. Takie wrażenie sprawia na ogóle społeczeństwa Julia Szeremeta – młoda pięściarka z Lublina, która na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu zdobyła dla Polski srebro. Kilkanaście dni temu potwierdziła, że stanowczo odmówiła udziału we freak fightach, choć za walkę proponowano jej ponoć milion złotych. Argumentowała, że chce skupić się na poważnych rzeczach – przede wszystkim sporcie. Tymczasem zobaczyliśmy ją w… niezbyt poważnym formacie.
- Deklarowała pełne skupienie na dotychczasowych obowiązkach
- Trudno jednak zachować reżim treningowy niemal codziennie odwiedzając media
- Julia Szeremeta zgodziła się na udział w formacie, od których miała stronić
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
21-letnia Julia Szeremeta zderzyła się w ostatnich tygodniach z ogromną popularnością. Jeszcze kilka miesięcy temu była dla zdecydowanej większości rodaków postacią anonimową. Choć uprawia boks od najmłodszych lat, to dużą rozpoznawalność dał jej dopiero sukces na paryskich IO oraz nietuzinkowy, luźny styl bycia.
Nagle młoda sportsmenka zaczęła być zapraszana do wszystkich największych mediów. Nierzadko udzielając wywiadów u boku swojego trenera – Tomasza Dylaka. Jak kilka dni temu donosiły media, Szeremeta dostała nawet propozycję od jednej z federacji freakfightowych. Na stole leżeć miał milion złotych. Lublinianka odmówiła jednak, mówiąc: – Chcę odpocząć, a później skupić się na prawdziwym sporcie. Pieniądze to nie wszystko.
Julia Szeremeta w Canal Plus. Wygłupy z piłką i kpiny z rywalki
Mimo wcześniejszych deklaracji o pełnym skupieniu na kolejnych sportowych wyzwaniach, Julka Szeremeta najwyraźniej chce jednak wykorzystać swoje „5 minut” w mainstreamowych mediach. Mogliśmy ją obejrzeć w najnowszym odcinku programu sportowo-satyrycznego „Turbokozak” na antenie Canal+ Sport. Niestety, podczas nagrań nie obyło się bez bardzo kontrowersyjnej wypowiedzi młodej pięściarki.
Dla niewtajemniczonych, tak wyglądają konkurencje w tym piłkarskim „show”:
Szeremeta wpisała się niejako w narrację o mówiącą, że jej rywalka w walce o złoty medal olimpijski mogła… nie być kobietą. Tak przynajmniej można interpretować jej słowa z kontekstu. A było to tak: pod koniec odcinka prowadzący, Bartosz Ignacik, objął Julię i zwrócił się do dźwiękowca w sprawie rzeczonej Tajwanki, Lin Yu-Ting, która pokonała Szeremetę w olimpijskim finale.
„Ja sama nie wiem, z kim walczyłam”
Ignacik zwrócił się do „dźwiękowca Mirka”. – Dziś szanowni państwo zrobimy test wiedzy dźwiękowca Mirka o boksie. Julka zada ci teraz pytanie, z kim walczyła w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Julka, zadaj to pytanie – wywołał Szeremetę Ignacik.
Julia po niedługim namyśle zapytała o to dźwiękowca. Ten nie znał odpowiedzi lub po prostu nie chciał jej udzielić. Zareagował jedynie wymownym uśmiechem. Wtem prowadzący zasugerował Julii Szeremecie, by ona powiedziała, z kim walczyła o złoto. – Mirek nie wie – ciągnął dalej Bartosz Ignacik. Raz jeszcze spojrzał na Szeremetę, jakby od niej chciał uzyskać odpowiedź. – Ja sama nie wiem – odparła. Właśnie te słowa były ostatnimi, jakie padły w tym odcinku „Turbokozaka”.