Mecz Polska – Francja już dziś wieczorem. Dzieli nas zatem od niego raptem kilka godzin. Głos przed meczem zabrali oczywiście obaj selekcjonerzy, a także niektórzy zawodnicy. Jednim z nich był N’Golo Kanté – jeden z najlepszych piłkarzy świata i oczywiście kadry Francji. Co powiedział o reprezentacji Polski? Czy Francuzi okażą nam litość? Nie mamy dobrych wieści.
Raczej każdy – lub też znaczna większość Polaków – zdaje sobie sprawę, jak w wykonaniu reprezentacji Polski wyglądało dotychczas Euro 2024. Przegrane: 1-2 z Holandią, choć po obiecującej grze. Następnie – już mniej przyjemna – lekcja futbolu od budującej swoją potęgę Austrii.
Dziś przeciwko Francji zagramy zatem już tylko – a jakże! – o honor. Faktem jest jednak, że nasi rywale są w zgoła innym położeniu, niż przypuszczaliśmy, że będą. Nie mają bowiem kompletu 6 punktów i pewnego wyjścia z grupy z 1. miejsca. O to powalczą z Holandią, która zmierzy się w równolegle rozgrywanym meczu z Austriakami. To – z perspektywy Polaków – może wróżyć małą katastrofę, tudzież piłkarski blamaż. Tym bardziej, że Francuzi nie ukrywają swoich zamiarów.
N’Golo Kanté o meczu z reprezentacją Polski
Kanté to niski, szybki, zwinny, bardzo niebezpieczny na boisku, ale i przesympatyczny na co dzień zawodnik. 33-letni Francuz malijskiego pochodzenia nie ukrywa, że „Trójkolorowi” będą chcieli zapakować „Biało-Czerwonym” jak najwięcej goli. Nie bez przyczyny.
Albowiem – w ostatecznym rozrachunku – gdyby Holandia ograła Austrię, o klasyfikacji drużyn w grupie D zadecyduje bilans bramkowy. W bezpośrednim meczu Francja – Holandia padł bezbramkowy remis. To właśnie dlatego może dojść do „strzelania bramek na wyścigi”.
– N’Golo Kanté powiedział, że zamierzają wygrać z Polską jak najwyżej. Więc możemy przypuszczać, że tych bramek będzie wiele – powiedział Przemysław Rudzki, wieloletni dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, w programie na Kanale Zero.
Może być ciekawie. Francja to przecież jedna z najpotężniejszych reprezentacji świata. Ma w swoich szeregach takie gwiazdy jak Kylian Mbappe, Anoine Griezmann i wielu innych, których wymieniać można by w nieskończoność. My zaś… Lewandowskiego w średniej formie, obiecującego Zalewskiego i kompletny chaos w obronie. Śmiemy przypuszczać, że pokonać nas byłaby w stanie nawet rezerwowa drużyna Francji. Trzymajmy zatem kciuki, by nie było meczu „historycznego”.