Niedawno w jednym z odcinków popularnego programu „Sprawa dla reportera” mieliśmy prawdziwie absurdalną sytuację z udziałem kobiety, która ma wiele zarzutów do swojego męża. Wszystkiemu z boku bacznie przyglądał się mecenas Piotr Kaszewiak, który w pewnym momencie był dosłownie bliski płaczu. Co dokładnie wydarzyło się na antenie TVP1?
„Sprawa dla reportera” emitowana jest antenie TVP1 z przerwami od 29 stycznia 1983 roku, a więc już od ponad 40 lat (!). Program ten, który śmiało można nazwać show, porusza społeczne tematy i dramaty ludzi w jakiś sposób skrzywdzonych przez los. Momentami jednak sprawy w studiu TVP przyjmują niespodziewany obrót, a potencjalny ludzki dramat przeradza się w tragikomedię.
Jeden z ostatnich odcinków „Sprawy dla reportera” doprawdy zakrawa na prawdziwy absurd. Wystąpiła w nim kobieta imieniem Ania, która nie chciała pokazać twarzy. Narzekała w nim na swojego męża, którego gospodyni programu Elżbieta Jaworowicz nazwała „obywatelem afrykańskim”. Według relacji Ani, na początku było miło, lecz potem ów mąż zaczął okazywać swoje wady. To właśnie w tym momencie absurd zaczął gonić absurd.
Zły mąż i prawie zapłakany Kaszewiak. Kuriozalny odcinek „Sprawy dla reportera”
Wspomniana Ania szybko zmieniła narrację i po tym jak lekko pochwaliła swojego męża rodem z Afryki, zaczęła wymieniać jego wady, które jej zdaniem, tak bardzo ją krzywdziły i przeszkadzały w dalszym życiu razem. Otóż mąż Ani oprócz takich przywar jak nieumiejętność pochwalenia ubioru, potrafił jeszcze zażądać od swojej żony, by ta zapłaciła połowę rachunku za wspólny obiad w restauracji.
Do programu zaproszono nawet panią psycholog, która szybko zgasiła krytyczne zapędy Ani. – Ludzie czasami płacą za siebie na randkach i to jest całkiem okej – powiedziała psycholog, zapewne ku rozpaczy bohaterki odcinka i podobnych do niej kobiet.
Mało tego, do studia zawitał również ksiądz, który kazał Ani… spisać na karteczce katalog własnych grzechów, niejako w odpowiedzi do jej obszernej krytyki męża, przecież bez najmniejszych wątpliwości sama święta nie jest.
Wszystkiemu przyglądał się mecenas Piotr Kaszewiak, wieloletni ekspert prawny programu „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz. W pewnym momencie kuriozum programu sięgnęło takiego pułapu, że mężczyzna o mało nie popłakał się ze śmiechu. 46-latek widział w swoim życiu pewnie wiele takich „cyrków”, lecz są sytuacje, które dalej przerastają nawet tak poważnego człowieka.