To Sławomir Zapała napisał największy bodaj letni hit ostatniej dekady w Polsce. „Miłość w Zakopanem” dała mu nie tylko ogromną rozpoznawalność, ale i nie mniejsze pieniądze. Teraz nie jest już tak kolorowo.
- Jego „cześć, tu Sławomir” dziś nie elektryzuje już publiczności
- Nie w takim stopniu, jak chociażby pięć lat temu
- Sławomir i Kajra przeżywają trudne chwile, czego nie kryją
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
Jak czytamy na portalu g.pl, Zapała został rekordzistą. Jego legendarny już hit discopolowy, który on sam woli jednak zaliczać do „rock polo”, tylko na YouTube odtworzono blisko 250 milionów razy.
Dla utworu wykonywanego w języku polskim to wynik astronomiczny. Ćwierć miliarda odsłon to wynik, do którego żaden inny rodzimy wykonawca się nie zbliżył. Taki wynik, w połączeniu z charyzmą i sympatią jaką wzbudzał Sławomir, przez lata pozwalał mu zarabiać krocie.
Zjazd Sławomira
Dziś natomiast nie jest już tak kolorowo. Jego kolejne utwory z trudem przebijają barierę kilku milionów odsłon, co nie jest w dzisiejszych czasach wielkim osiągnięciem. Zwłaszcza jeśli mowa o teledyskach publikowanych przez popularne gwiazdy muzyki pop, nawet te polskie.
Tym niemniej Sławomir Zapała i Kajra regularnie dziękuję swoim fanom za odtwarzanie nowych piosenek, aspirujących na hity. Im bardziej bowiem utwory są popularne w sieci, tym większa szansa że zaczną grać je największe stacje radiowe. A z tym Sławomir i Kajra mają w ostatnich kilku, a nawet kilkunastu miesiącach problem.
Również zainteresowanie ich koncertami zmalało. Wielkie estrady coraz częściej zamieniają na kameralne sceny na małych, miejskich imprezach. Jak mówią niektórzy w branży muzycznej, „grają więcej, ale za mniej”. Czy Sławomir wróci jeszcze na szczyty popularności? To pokaże czas. Jednakże osiągnięcie poziomu sprzed chociażby 5 lat wydaje się być dziś niemal niemożliwe.