Beata Kozidrak była na medialnym cenzurowanym na długo przed „oryginalnym” występem w Szczecinie. Uwikłała się między innymi w kolejny skandal alkoholowy, w wyniku którego stanęła przed sądem. Teraz złożyła deklarację, która wprawiła w osłupienie sporą część jej fanów oraz dziennikarzy.
O ile poprzednie skandale wokół Beaty Kozidrak były oburzające w sposób oczywisty, tak ten ostatni podzielił społeczeństwo. Jedni byli zniesmaczeni i uznali zachowanie wokalistki za obsceniczne (wideo z koncertu w Szczecinie TUTAJ).
Inni zaś zrozumieli kontekst i stawali w obronie artystki, przypisując krytykom chociażby zawężony światopogląd. Zaś sama zainteresowana długo nie komentowała afery.
Pierwszego komentarza w sprawie koncertu sprzed dwóch tygodni doczekaliśmy się od niej dopiero 2 dni temu. Jednakże w swoim wpisie Kozidrak jedynie nawiązała do swojego zachowania w Szczecinie. Natomiast jej najnowsza deklaracja mnoży kolejne głosy oburzenia oraz generuje masową krytykę.
Co planuje Beata Kozidrak? Odpowiada na krytykę zdecydowanie
Jak już pisaliśmy w poprzednich publikacjach, kontrowersyjna choreografia związana jest z utworem „OK. OK. Nic nie wiem, nic nie wiem”. Kozidrak śpiewa w niej, a właściwie wciela się poniekąd w rolę, pracownicy seksualnej (więcej o tym TUTAJ). To właśnie dlatego wokalistka Bajmu wykonywała na scenie ruchy, które słusznie większość odbiorców zinterpretowała jako mające podtekst erotyczny.
Czy Beata Kozidrak – w obliczu masowej i głośnej krytyki – uznała, że jednak lekko przesadziła? Bynajmniej. Ostatnio zapowiedziała bowiem, że podczas występu w krakowskiej Tauron Arenie 27 października powtórzy tę choreografię. Na tym jednak nie koniec.
– To będzie stały element przy wykonie „OK. OK. Nic nie wiem, nic nie wiem”. Każdy ma prawo do krytyki. Taki jest koncept i nie wszyscy muszą go rozumieć – słyszymy od osoby z managementu Beaty Kozidrak. Dowiadujemy się także, że ona sama stanowczo zaprotestowała, gdy padła sugestia lekkiego „ucywilizowania” słynnej już choreografii.