W niedawnej, obszernej rozmowie z portalem wPolityce.pl, były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski wyraził oburzenie na stwierdzenia, które sugerują, iż obrona polskich interesów rolnych może być postrzegana jako działanie na korzyść Putina. Skrytykował także politykę Donalda Tuska.
Ardanowski podkreślił, że otwarcie polskiego rynku na import żywności z Ukrainy, której jakość pozostawia wiele do życzenia, nie przynosi korzyści ani polskiemu społeczeństwu, ani ukraińskiemu. W jego opinii, takie działanie jedynie służy międzynarodowym grupom kapitałowym.
Ardanowski: rolnicy są zdeterminowani
– Otwieranie się na niszczący polski rynek, niekontrolowany import nędznej jakości żywności z Ukrainy w żaden sposób nie pomaga społeczeństwu ukraińskiemu. To ani rolnicy ukraińscy, ani państwo ukraińskie, ani społeczeństwo nie korzysta na tym, co się dzieje. Import zboża z Ukrainy jest opanowany przez międzynarodowe grupy kapitałowe powiązane z oligarchami ukraińskimi, które zarabiają krocie w dużej mierze nawet nie partycypując w postaci podatków w dochodach państwa ukraińskiego potrzebnych do prowadzenia wojny – powiedział stanowczo były minister rolnictwa.
– Rolnicy są zdeterminowani. To jest sprzeciw wobec polityki Zielonego Ładu, polityki szkodliwej dla rolnictwa europejskiego, co dostrzegają rolnicy w całej Unii Europejskiej – dodał.
Krzysztof Ardanowski skomentował także głośną wypowiedź mera Lwowa. Sadowski określił polskich rolników mianem prorosyjskich prowokatorów po tym, jak zablokowali drogę w Dorohusku, wysypując ziarno z ciężarówek przewożących ukraińską pszenicę. Ardanowski odnosząc się do wypowiedzi mera Lwowa stwierdził, że „takie oskarżenia są przesadzone i nie uwzględniają ogromnej pomocy, jaką Polska już udzieliła Ukrainie.”
„Ukraińcy nie chcą negocjować”
Były minister podnosi, że Polska ma pełne prawo bronić swoich interesów rolnych, zwłaszcza w obliczu decyzji Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego importu z Ukrainy, co uważa za niesprawiedliwe.
– Obrona polskiego rolnictwa przed jego zniszczeniem przez zalew żywności z Ukrainy jest absolutnie w Polsce zrozumiała. Dobrze, by Ukraińcy to zrozumieli. Tymczasem Ukraińcy szczególnie z Polską nie chcą negocjować wychodząc z założenia, że skoro Komisja Europejska przedłużyła do czerwca 2025 roku bezcłowy import z Ukrainy, to musi dotyczyć to Polski. W dodatku Ukraina najwyraźniej uważa, że do tyczy to Polski w sposób nieograniczony. Mówienie o stosowaniu hamulców, po przekroczeniu których ten import ustanie – ten argument już okazał się bałamutny – powiedział dla serwisu wPolityce.pl
Zaznacza, że polscy rolnicy są zaniepokojeni nie tylko polityką Unii Europejskiej, ale również brakiem działań ze strony obecnego rządu w Polsce, na czele z premierem Donaldem Tuskiem.
„Narastać będzie niechęć do Ukraińców”
W kontekście międzynarodowych relacji, Ardanowski wskazuje na konieczność prowadzenia rozmów z Ukrainą, aby wyjaśnić obecną sytuację i szukać rozwiązań korzystnych dla obu stron. Jednocześnie podkreśla, że Polska musi bronić własnych interesów ekonomicznych. Ostrzegł, że kontynuacja obecnej sytuacji może prowadzić do pogłębienia niechęci wobec Ukraińców w Polsce, co byłoby niekorzystne dla obu narodów.
– Przypomnę, że granice polsko-ukraińską od wybuchu wojny przekroczyło ok. 20 milionów Ukraińców. Szacujemy, że ponad milion Ukraińców wciąż pozostaje w Polsce. Jeżeli włodarze na Ukrainie dalej będą stosować taką antypolską retorykę, to obawiam się, że w społeczeństwie polskim narastać będzie tylko coraz większa niechęć do Ukraińców. Sojusz międzynarodowy dwóch wielkich narodów słowiańskich i szansa polsko-ukraińskiego pojednania, budowania wspólnej przyszłości gospodarczej – to wszystko może legnąć w gruzach. Ukraińcy muszą być tego absolutnie świadomi – powiedział Krzysztof Ardanowski.