Strona głównaMuzykaSzok dla fanów Krzysztofa Krawczyka. Do wszystkiego przyznał się tuż przed śmiercią

Szok dla fanów Krzysztofa Krawczyka. Do wszystkiego przyznał się tuż przed śmiercią

Krzysztof Krawczyk postacią niemalże krystaliczną? Taką opinią w oczach szerokiej publiczności cieszył się przez lata legendarny polski wokalista. Stosunkowo niedawno wyszło jednak na jaw, jaką rolę pełniły w jego życiu narkotyki. Natomiast to, co powiedział tuż przed śmiercią, dla jego fanów może stanowić niemały dysonans poznawczy. O tym wiedział mało kto. 

Autor masy hitów, których nie sposób wymienić nawet w połowie. „Parostatek”, „Chciałem być…”, „Mój przyjacielu”, „Jak minął dzień”… Te utwory wciąż zna każdy i najpewniej przez kolejne dekady będą nam one towarzyszyć w życiu codziennym.

Autor wspomnianych muzycznych arcydzieł, a więc Krzysztof Krawczyk, zmarł 5 kwietnia 2021 roku. Za życia cieszył się nieposzlakowaną opinią. Szczególnie dojrzalsza część widowni – mówiąc kolokwialnie – nie dałaby powiedzieć o nim złego słowa.

Jaki był Krzysztof Krawczyk? Trasy, koncerty, narkotyki

Kiedy jeszcze Krzysztof Krawczyk był wśród nas, bardzo popularny w sieci zaczął stawać się amatorski wywiad, jakiego legendarny muzyk udzielił po koncercie Trubadurów. Oglądającym – zwłaszcza młodzieży – nie umknął widok… „kreski” posypanej z białego proszku na ekranie smartfona: 

Internauci nie mieli wątpliwości co do tego, co znajduje się na ekranie telefonu, przy którym siedział Krzysztof Krawczyk. Ponadto – kolokwialnie rzecz ujmując – nie pomagało dość specyficzne zachowanie gwiazdora w trakcie udzielania wypowiedzi. Muzyk się pocił, pocierał po nosie, sprawiał wrażenie nieco elektrycznego, a jednocześnie odprężonego. 

W początkowym etapie popularności powyższego nagrania niektórzy stawali jeszcze w obronie muzyka. Sugerowali, że równie dobrze możemy przecież widzieć tam odbijające się flarę światła. Wiele wskazuje jednak na to, że faktycznie mogła być to kokaina. Skąd ten wniosek? 

Legendarny muzyk o narkotykach

Niedługo przed śmiercią Krzysztof Krawczyk wprost mówił o tym, że miał styczność z narkotykami. Co więcej, opowiedział szczegółowo o okolicznościach. Zdradził w rozmowie z „Plejadą”, że gdy przebywał za oceanem, spodobał mu się jeden z najpopularniejszych, a zarazem najdroższych narkotyków świata – kokaina (w Polsce od 350 do 500 zł za gram). 

Co prawda gdy spróbował po raz pierwszy, miał zaledwie 33 lata. Wówczas po krótkiej „przygodzie” z tak zwanym koksem, Krawczyk musiał na jakiś czas o nim zapomnieć. Pojawiły się problemy z nosem, konkretniej z drożnością układu. Znajomy lekarz zaproponował mu nawet płytki donosowe, mówiąc: „założymy je i będziesz mógł ciągnąć koks do końca życia”. Niedługo potem w życiu Krzysztofa Krawczyka pojawiła się jednak kobieta – dziś już wdowa – Ewa. Wtedy jego życie zmieniło się na lepsze. Ale nie do końca.

Osoby, które współpracowały z artystą przy organizacji jego występów, nigdy nie były zdziwione na widok białego proszku, którym Krawczyk miał „dodawać sobie charyzmy” przed niektórymi występami. Wygląda zatem na to, że legendarny artysta nie postawił na całkowity rozbrat z ulubioną białą substancją, a jedynie narzucił na siebie rygor, by nie zażywać jej w domu, czy w obecności ukochanej. Ciągnąłem koks dzień w dzień i zacząłem krwawić z nosa. Poszedłem do znajomego lekarza. A on mi mówi: „Nie martw się, wstawię ci plastikowe płytki do nosa i będziesz mógł ciągnąć do końca życia”. Jak podał cenę, 16 tys. dolarów, to sobie odpuściłem – opowiadał w jednym z ostatnich wywiadów Krzysztof Krawczyk. Wspominał w ten sposób wspomnianą wizytę w USA.