Legia Warszawa w Ekstraklasie i Legia Warszawa w Lidze Europy to dwie różne drużyny. Zespół mistrza Polski przegrał wczoraj 1:3 z Lechią Gdańsk i wciąż zajmuje bardzo dalekie miejsce w tabeli.
Legia Warszawa mierzyła się z Lechią w Gdańsku zaledwie kilka dni po zwycięstwie 1:0 nad Leicester w 2. kolejce Ligi Europy. O ile zespół Czesława Michniewicza znakomicie radzi sobie w rozgrywkach międzynarodowych, to lidze bardzo zawodzi.
Lechia pokonała mistrza Polski 3:1. Gole dla gospodarzy strzelili Maciej Gajos, Łukasz Zwoliński i Jarosław Kubicki. Legia zdołała odpowiedzieć tylko trafieniem Tomasa Pekharta. To już piąta porażka warszawian w ósmym meczu ligowym.
Po spotkaniu trener Czesław Michniewicz nie miał dobrego humoru. Jego zespół ma coraz większe problemy w Ekstraklasie i nie wygląda, żeby kadra była w stanie grać skutecznie na dwóch frontach.
– Cóż można powiedzieć po takim meczu? Zagraliśmy słabe spotkanie i zasłużenie przegraliśmy – przyznał Michniewicz – Na szczegółową analizę zachowań na boisku przyjdzie jeszcze czas. Przyjeżdżając do Gdańska mieliśmy jeden wspólny trening, pierwszy po meczu z Leicester. Trenowaliśmy na bocznym boisku stadionu przy ulicy Traugutta i nie wyglądało to dobrze. Było widać ciężkie nogi u zawodników. Wiedziałem, że będziemy potrzebować korekt w składzie.
– Zgodnie z zasadami fizjologii, potrzeba minimum 72 godziny na regenerację. Liczyłem na to, że po przerwie wejdą ci co grali z Leicester i ożywią grę, a także będzie więcej składnych akcji. Popełnialiśmy dużo błędów i w drugiej połowie niewiele się zmieniło. Straciliśmy trzy bramki – jedną z rzutu wolnego, dwóch pozostałych można było uniknąć. Mieliśmy niewiele sytuacji. Przypominam sobie tę, po której Kastrati nie podał piłki do Emrelego, innych już nie. Były tylko pojedyncze wrzutki i dośrodkowania – dodał szkoleniowiec.