Strona głównaSportDramat Lewandowskiego. "To będzie dla niego ogromny cios"

Dramat Lewandowskiego. „To będzie dla niego ogromny cios”

Robert Lewandowski przechodzi właśnie bardzo trudny czas. Sportowo nie prezentuje się tak imponująco, jak chociażby za czasów gry w Niemczech. W La Liga radzi sobie poczciwie. Natomiast reprezentacji Polski nie daje zbyt wiele. Nie tylko ze względu na niedoleczony uraz. Do wszystkiego dochodzą zawirowania w życiu prywatnym sportowca. 

„Lewy” to bez wątpienia jeden z najlepszych napastników grających z orzełkiem na piersi w ostatnich dekadach. Dał naszej kadrze narodowej bardzo wiele. Nie mógł co prawda w pełni pokazać się na Euro 2024, gdyż z pierwszego meczu wykluczył go uraz mięśniowy. W drugim zaś pojawił się na boisku dopiero w 60. minucie, a drużyna przegrała 1-3 z Austrią, odpadając z mistrzostw Europy.

W ostatnim meczu z – „o honor” z Francją – Robertowi Lewandowskiemu udało się co prawda trafić do siatki. Jednakże poczynił to po rzucie karnym, w dodatku powtórzonym. Za pierwszym razem francuski bramkarz odbił uderzenie Polaka. Zdaniem sędziego Francuz zbyt wcześnie opuścił linię bramkową, przez co „Lewy” dostał drugą szansę. Którą wykorzystał, choć i tym razem golkiper rywali miał kopniętą przez niego piłkę niemal „na rękawicy”. Jest jednak pewien problem.

Robert Lewandowski od lat wykonuje bowiem rzuty karne na granicy przepisów. Nie może zatrzymać się w trakcie rozbiegu przed strzałem. Opracował jednak system zwolnienia tempa biegu tuż przed kopnięciem futbolówki, obserwując bramkarza. Dzięki temu przez większość kariery niemal każdorazowo pokonywał z 11 metrów bramkarzy. Którzy to – właśnie w wyniku „półlegalnej” sztuczki strzelca – lecieli „w maliny” jeszcze zanim Polak uderzył – do praktycznie pustej już bramki. Ten system zaczął jednak zawodzić. I to już na poprzednim mundialu.

Lewandowski kontra rzuty karne: Probierz nie boi się trudnych decyzji

Najwyraźniej przeciwnicy rozczytali już „Lewego” i jego magiczne rzuty karne wykonywane niemal na 2 tempa. Lub on sam nie wytrzymuje już presji związanej z powszechnym w ostatnich latach przekonaniem, że „skoro wykonuje Lewandowski, to będzie gol”. Niestety, coraz częściej – gola nie ma. Zaś gdy reprezentacji Polski przyznawana jest „jedenastka”, a do piłki podchodzi właśnie Robert Lewandowski, serca biało-czerwonych kibiców drżą.

Pojawiły się pogłoski o tym, że selekcjoner Michał Probierz rozważa powierzenie wykonywania rzutów karnych innemu zawodnikowi. Charyzmatyczny trener od lat znany jest z tego, że nie boi się podejmowania niepopularnych decyzji. O czym pisaliśmy na mPress chociażby – jako pierwsi – informując o tym, że Lewandowski zacznie mecz z Austrią na ławce rezerwowych. Dla Roberta byłaby to najpewniej decyzja niemal upokarzająca. Degradująca go w hierarchii drużyny. Pamiętamy, jak alergicznie reagował chociażby na sugestie o tym, że nie ma zadatków na kapitana drużyny. Przed laty mocno spierał się z Kubą Błaszczykowskim właśnie o kapitańską opaskę.

Nikt nie ma jednak pojęcia, kto miałby uderzać karne w kolejnych meczach. Logika podpowiada jednego z bardziej doświadczonych reprezentantów – Piotra Zielińskiego. Bardzo pewnie „jedenastki” egzekwuje również Nicola Zalewski, co udowadniał w konkursach – m.in. barażowym meczu z Walią czy w meczach swojego klubu w pucharach. Młodzian z AS Romy ma jednak dopiero 22 lata. Trudno zatem przypuszczać, by to właśnie on stał się etatowym wykonawcą „jedenastek” w kadrze narodowej. Co zrobi Probierz? On jeden raczy wiedzieć. Pewne jest jedno: nasz selekcjoner potrafi zaskakiwać.

Podobne artykuły