Robert Lewandowski opuści Hiszpanię oraz FC Barcelonę i tak – będzie o tym trąbił cały świat. Nie przesłyszeliście się. Kapitan reprezentacji Polski zdradził swoje plany i bez cienia wątpliwości stanie się teraz obiektem zainteresowania dziennikarzy nie tylko w Europie.
- Z tego posunięcia zadowolone będą właściwie wszystkie strony
- Być może z wyjątkiem niektórych polskich kibiców
- Natomiast zarówno „Lewy”, jak i Anna Lewandowska, mają w perspektywie „raj”
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
„Lewy” to prawdziwa wizytówka naszego kraju. Nawet w odległych zakątkach świata, gdzie niekoniecznie kojarzy się nazwę „Poland”, nierzadko myląc ją z „Holland”, możemy usłyszeć gromkie „Lewandoskiii”, gdy miejscowym uda się już rozszyfrować, z którego europejskiego kraju jesteśmy. Jest rozpoznawalny niemal na równi z Janem Pawłem II.
Napastnik FC Barcelony i naszej kadry narodowej jest zatem – w skali globalnej – naprawdę bardzo znany. Zdarza się jednak, że w niektórych regionach świata jego nazwisko niewiele miejscowym mówi. Celowo używamy terminu „miejscowym”, nie „tubylcom”, bo zmierzamy ku „całkiem” ucywilizowanej lokalizacji.
Lewandowski opuści Barcelonę. O tym będzie huczał świat
Robert Lewandowski mówił o tym już co najmniej kilka razy. Była to jednak wizja odległa, bo przecież zawsze coś, co może nastąpić za 8 czy 10 lat traktujemy w stylu „może kiedyś, ale kieeedy to będzie. Tak się natomiast składa, że zapowiedzi „Lewego” sprzed lat, zaczynają być wizją mniej odległą, wręcz majaczącą gdzieś na horyzoncie.
Do sedna: w kilku wywiadach udzielanych w ostatnich latach Lewandowski przyznawał, że jego marzeniem jest zakończenie kariery w MLS (liga Stanów Zjednoczonych). Zachwyca go też LA i to właśnie tam – jak mówił – chce znaleźć się, gdy dobiegnie końca jego umowa z FC Barceloną. Kiedy to się stanie?
Otóż niemal dokładnie w chwili, gdy skończy 38 lat (w ubiegłym sezonie podpisał w Katalonii 4-letnią umowę). Dziś ma lat 35. Urodziny ma w sierpniu, zaś kontrakt z Barcą do końca czerwca. „Nie chcemy nic mówić”, ale 38 lat to idealny wiek dla światowej klasy piłkarza, by przejść do „egzotycznej” na czasy obecne ligi, jak Arabia czy właśnie amerykańska MLS. Co prawda Robert w ostatnim wywiadzie powiedział, że kierunek amerykański już go tak „nie kręci”. Jest jednak jedno ALE.
Lewy w MLS, Anna w Miami czy LA?
Każdą piłkarską gwiazdę zbliżającą się do końca poważnej kariery w Europie, kuszą oferty z Arabii Saudyjskiej. Prestiż ligi? Taki sobie. Warunki do życia takiego jak w Madrycie czy Paryżu? No niezbyt? Pensje? GI-GAN-TY-CZNE. Jeżeli Szejkowie upatrzą sobie gwiazdora, zapłacą za niego niemal nieograniczone kwoty, a jemu samemu zaoferują pensję, za której miesięczną wartość większość z nas ułożyłaby sobie resztę życia. Być może dlatego Lewandowski chwilowo „zwątpił” w USA.
Jak zwykle jednak, „Jankesi” bardzo sprytnie chcą ogrywać w kolejnej dziedzinie Arabów. Amerykanie wiedzą, że finansowo mają małe szanse z Arabią, więc będę czynić jeszcze mocniejsze starania, by przekonywać do gry w MLS największe gwiazdy (przykład: Leo Messi w Interze Miami). Bo mają kusić nie tylko wysokie pensje za występy ligowe, ale i „zagwarantowane” przed podpisaniem kontraktu, kosmiczne umowy reklamowe na kontynencie amerykańskim. Czy „Lewy” za rok, 2 czy nawet 3 zmieni nieco swój pogląd? To, jak zawsze, pokaże czas. Pomyślcie tylko, jak malowniczo zacząłby wyglądać Instagramowy profil Anny Lewandowskiej, gdyby przenieśli się do LA czy Miami.