Wciąż spada zaufanie Polaków do banków. Nie po raz pierwszy informujemy o coraz częstszym zjawisku, jakim jest masowe podejmowanie przez naszych obywateli gotówki z ich kont bankowych. Pieniądze – jak to nierzadko określają – wolą trzymać „w skarpecie”. Trend ten w ostatnim czasie przyspiesza.
„Wolę trzymać w skarpecie, mniejsza szansa że stamtąd znikną” – w takim tonie Czytelnicy komentują nasze publikacje o tematyce finansowej. To jednak nie jest przyczyna – a przynajmniej nie jedyna – dla której masowo wybieramy pieniądze z rachunków bankowych.
Pieniądze w formie fizycznej dają nam – dosłownie i w przenośni – namacalne uczucie ich posiadania. Natomiast to, co zaczyna właśnie dziać się w systemach bankowych, tylko utwierdza ludzi w przekonaniu, że trzeba działać szybko.
Jeszcze szybciej, niż finansowi giganci, którzy po kolejnych wprowadzonych regulacjach tylko zacierają ręce na kolejne. Czytajcie do końca, bo to naprawdę trzeba wiedzieć.
Pieniądze tylko w gotówce. Ludzie podejmują je w coraz większym pośpiechu
Po pierwsze: banki oraz operatorzy bankomatów (jak np. Euronet) coraz mocniej usiłują zniechęcać nas do korzystania z gotówki. Już dziś prowizja za skorzystanie z maszyny nienależącej do banku, którego jesteśmy klientem, wiąże się prowizją wynoszącą średnio 10 złotych. Nie to jest jednak najbardziej niepokojące.
Albowiem „Polska bezgotówkowa” będzie postępować szybciej, niż nam się wydaje. Czołowe banki prowadzące rachunki osobiste Polaków nie ukrywają już, że w niedługim czasie płacenie w inny sposób, niż kartą czy BLIK-iem, po prostu przestanie się opłacać.
Natomiast wspomniane prowizje za wybieranie gotówki z „obcych” bankomatów wzrosną co najmniej dwukrotnie. Mało tego! Będziemy również płacić za pobrania pieniędzy z maszyn, które należą do banku, w którym mamy konto.
A takie praktyki nie były dotąd spotykane. Na razie – podkreślmy: na razie, z naszego konta pobierane są prowizje stałej wysokości. Czyli od 5 do nawet 20 złotych. Co jednak, gdy finansowi giganci postanowią, że będziemy tracić określony procent od kwoty, jaką „wyciągamy ze ściany”? Przykładowo 0,2 proc. nie zrobi na nas wrażenia przy wybieraniu 100 złotych. Ale przy podejmowaniu kilku tysięcy zł – odczujemy to już mocniej.