Wczoraj na King Power Stadium miejscowy Leicester pokonał 4:2 Manchester United. Co ciekawe, goście pokonali odległość pomiędzy obydwoma miastami wynoszącą 160 kilometrów… samolotem.
Porażka Manchesteru United odbiła się szerokim echem po Anglii. Zespół prowadzony przez Ole Gunnara Solskjaera poległ 2:4 i wypadł poza miejsca dające awans do Ligi Mistrzów. Pozycja norweskiego szkoleniowca jest coraz mocniej kwestionowana.
United co prawda szybko wyszło na prowadzenie w 19. minucie za sprawą Masona Greenwooda, ale Leicester odpowiedziało kilkanaście minut później pięknym lobem Yuriego Tielemansa. Kolejne gole padły pod koniec drugiej połowy.
Najpierw kibiców gości uradował Soyuncu, ale Czerwone Diabły wyrównały dzięki Rashfordowi. Potem jednak szans De Gei nie dał Jamie Vardy, a w doliczonym czasie wynik ustalił Patson Daka, dla którego było to pierwsze trafienie w nowym klubie.
Manchester United był krytykowany nie tylko za porażkę, ale także za sposób, w jaki dotarł na oddalony o 160 kilometrów stadion. Czerwone Diabły pokonali ten dystans samolotem, którego lot trwał 10 minut.
Przedstawiciele klubu tłumaczą, że podjęli taką decyzję ze względu na spodziewane korki na trasie. W innym wypadku przyjechaliby na mecz autokarem.