Mateusz Borek to dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych, obok Dariusza Szpakowskiego, komentatorów sportowych w naszym kraju. Dziennikarz pracujący dla TVP oraz współwłaściciel Kanału Sportowego wypowiedział się o prawach kobiet. Zrobił to w kontekście parytetów w związkach sportowych.
Parytety, a właściwie ich narzucanie, od lat wywołują sporą polaryzację społeczną – nie tylko w Polsce. Zmiany postępują, co nie podoba się sporej części obywateli.
Są jednak i tacy, którzy optują za tym, by wprowadzić równość płci w federacjach i przedsiębiorstwach. Tak, aby kobiety również piastowały stanowiska pracownicze i zarabiały tyle, co panowie.
Nic więc dziwnego, że słowa Mateusza Borka wywołały spore emocje. Ten kontrowersyjny temat na nowo zaognił publiczne dyskusje po czwartkowej nowelizacji przyjętej przez Sejm. Zakłada ona, że do związków sportowych muszą być przyjmowane – bez szczególnego względu na kompetencje – kobiety, na zasadzie parytetów.
Mateusz Borek o parytetach
Komentator TVP, Mateusz Borek, nie gryzł się w język podczas rozmowy z Michałem Polem na Kanale Sportowym. Na pytanie prowadzącego o to, co sądzi na temat takiej inicjatywy, odpowiedział rozbrajająco szczerze.
„W czwartek Sejm przyjął nowelizację ustawy o sporcie, która zakłada parytet płci, czyli konieczność dołączenia kobiet do zarządów związków sportowych. Według parytetu” – przybliżył wątek prowadzący program Michał Pol.
– Ja uważam, że kryterium głównym powinien być profesjonalizm. I mi w ogóle nie przeszkadza, żeby na przykład w Polskim Związku Gimnastyki Artystycznej była Teresa Folga, jej 20 koleżanek i żadnego faceta. […] No bo jak się na czymś znasz, to po prostu o tym decyduj. Natomiast w żadnej dziedzinie życia ja nie lubię sztucznych nakazów, zakazów i wskazań – powiedział bez ogródek Mateusz Borek.
Wielu szumnie przyklasnęło opinii komentatora TVP. Nie brakuje jednak również głosów oburzenia – zwłaszcza ze strony osób sympatyzujących z lewą stroną sceny politycznej.