Prokuratura nie ma już wątpliwości, kto jest faktycznym sprawcą tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło w nocy z 14 na 15 września. To 26-letni Łukasz Ż., który zbiegł z miejsca wypadku. Przestępcę zatrzymała niemiecka policja i czeka on na ekstradycję do Polski. W jego sprawie jest możliwy zwrot akcji. „To najgorszy dla niego scenariusz” – mówią zgodnie karniści. Jeden z nich cytowany jest przez Onet.
To był czarny weekend na jednej z najbardziej ruchliwych warszawskich ulic. Niemal równo rok po tym, jak na autostradzie A1 3-osobową rodzinę zabił Sebastian M., jego czyn niemal powielił 26-letni Łukasz Ż. Co więcej – zbiegł z miejsca zdarzenia i próbował ukrywać się za granicą.
Jakby tego było mało, winą za wypadek próbował obarczyć swoją dziewczynę, która w rzeczywistości była pasażerką. Wraz z kolegami Ż. prawdopodobnie liczył, że zmasakrowana po wypadku 21-latka po prostu nie przeżyje.
Na szczęście sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej nie był na tyle sprytny, co wspomniany Sebastian M. Tuż po wydaniu listu gończego oraz czerwonej noty Interpolu został zatrzymany przez niemiecką policję w miejscowości Lubeka. Obecnie oczekuje na przebieg procesu ekstradycji do kraju, by stanąć przed polskim sądem.
Łukasz Ż. w fatalnym położeniu. Wyrok może być historyczny
„Dzięki” człowiekowi, który miał orzeczonych aż 5 zakazów prowadzenia pojazdów mechanicznych – a tak w przypadku Łukasza Ż. było – możemy być świadkami procesu historycznego. Karniści nie mają wątpliwości, że ogniste dyskusje, które rozgorzały po tym, jak kolejny pirat drogowy pozbawił życia ojca dwójki dzieci, mogą doprowadzić do radykalnych zmian w prawie. Zaś w tym konkretnym procesie – do zmiany kwalifikacji czynu.
– Ciężko to nawet uznać za wypadek drogowy. Można więc powiedzieć, że Łukasz Żak zrobił z miasta arenę nielegalnego wyścigu, z ludzi tor przeszkód, a z auta pocisk – ocenia w rozmowie z Onetem dr hab. Mikołaj Małecki. Zakłada, że w obliczu rozgłosu, jaki zyskała sprawa, a także faktu, iż Łukasz Ż. jest recydywistą, może dojść do zmiany kwalifikacji czynu. Zatem sprawcy tragedii na Trasie Łazienkowskiej może grozić zdecydowanie dłuższy wyrok, niż 12 lat, o których jest mowa obecnie.
Gdyby Sąd zmienił kwalifikację zarzucanemu Ż. czynu, odpowiadałby on za przestępstwo z art. 148 KK, paragraf 1., który mówi: „Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.
Jaki wyrok za wypadek na Trasie Łazienkowskiej?
Nie ulega ponadto wątpliwości, że wyrok dla Łukasza Ż. byłby jeszcze surowszy, gdy wziąć pod uwagę fakt nieudzielenia pomocy bardzo ciężko rannej Paulinie, partnerce sprawcy, a także ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz to, że Ż. już po raz szósty złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Ponadto najprawdopodobniej pędził przez miasto będąc pod wpływem alkoholu oraz innych środków odurzających.
Szereg oburzających faktów związanych z wypadkiem sprzed 10 dni może sprawić, że spełni się najczarniejszy z perspektywy Łukasza Ż. scenariusz. Jego sprawa może bowiem zapoczątkować zdecydowane zaostrzenie prawa wobec jemu podobnych przestępców. Natomiast on sam może otrzymać nawet dwukrotnie (25 lat więzienia) surowszą karę, niż początkowo zakładano. I zdaje się, że na to właśnie liczy zdecydowana większość społeczeństwa.