Kontuzjowany ostatnio Robert Lewandowski pojawił się wczoraj na boisku w meczu Euro 2024 z Austrią dopiero w 60. minucie, jednak nie zdołał pomóc naszej reprezentacji i ta przegrała 1:3. Kibice i eksperci coraz częściej zauważają, że czas kapitana kadry powoli się kończy. Nie chodzi tylko o względy sportowe, bowiem napastnik Barcelony ma też mieć na pieńku z szatnią.
O tym, że Robert Lewandowski i reprezentacja Polski to nie do końca zgrany duet, pisało się już jakiś czas temu. Coraz więcej przesłanek każe nam myśleć, że „Lewy” po prostu wypalił się w kadrze i nie ma powrotu do dawnych czasów, kiedy niósł resztę piłkarzy na swoich barkach. Wręcz przeciwnie, dzisiaj sam wydaje się ciężarem na plecach innych.
Opinia najlepszego polskiego piłkarza wszech czasów i latami budowany pijar, jakim może pochwalić się Lewandowski, na pewno nie pomaga innym w skróceniu dystansu. 35-latek uchodzi za postać, której inni, zwłaszcza młodsi zawodnicy mogą się nieco bać lub czuć do niego zbyt duży respekt, co nie przekłada się na odpowiednią atmosferę. Warto jednak nadmienić, że Lewandowski skrywa więcej rzeczy, za które można za nim nie przepadać, zarówno jako kibic, jak i kolega z szatni…
Nielubiany Lewandowski. Ujawniamy powody
Dziennikarstwo sportowe w naszym kraju to wyścig na newsy. Kto szybciej, kto mocniej, kto więcej i kto bardziej kontrowersyjnie. Numer telefonu do Lewandowskiego to w telefonie każdego dziennikarza prawdziwy Święty Graal. Informacje pozyskiwane prosto od gwiazdora reprezentacji, to bezcenne źródło dla każdego pismaka.
Przez to dziennikarze często jako pierwsi wiedzą o jego poczynaniach czy o tym, co dzieje się w szatni biało-czerwonych. To bez wątpienia może irytować innych kadrowiczów, a także innych, ciężej pracujących dziennikarzy, którzy na swój chleb muszą pracować ciężej, niż tylko wykręceniem numeru telefonu do kogo trzeba.
Lewandowski może bardzo irytować także na samej murawie. Często ma pretensje o słabe podanie, macha rękami, nie pomaga w pressingu, a kiedy sam coś zepsuje – trudno mu o dosadną samokrytykę czy rzetelną ocenę własnej gry. Najczęściej winni są po prostu koledzy dookoła. Oznaki „wody sodowej” widać u niego momentami aż nadto. Widzą to także kibice, którzy krytykują go mocniej niż zwykle i zarzucają, że blokuje mentalnie młodszych piłkarzy, a jego czas w koszulce z orzełkiem na piersi dobiegł końca.
O tym, że Lewandowski nie jest lubiany nawet przez byłych kolegów z drużyny, z którymi święcił przecież sukcesy, niech świadczy fakt, że bardzo niepochlebne opinie o nim „serduszkował” na Twitterze Kamil Glik. Co więcej, defensor Cracovii pytany przez media o potencjalny konflikt z Lewandowskim, migał się od odpowiedzi – co samo w sobie jest już odpowiedzią…