Po ostatniej gali Punchdown 5 jeden z uczestników imprezy Artur Walczak został znokautowany i w krytycznym stanie znajduje się w szpitalu. Neurolog Konrad Rejdak bardzo negatywnie wypowiedział się na temat tego typu eventów.
Gale Punchdown organizowane są w sporcie znanym na świecie jako slapfighting, który polega na policzkowaniu rywala. W Polsce dyscyplina ta staje się coraz bardziej popularna, jednak ostatnio jest o niej głośno po incydencie z Walczakiem.
– Ten sport jest kuriozalny, bo zawodnicy nie mogą się bronić. Mamy do czynienia z ogromną siłą przyłożoną do czaszki, co uruchamia siłę kinetyczną. To też sprawia, że struktury mózgowia ulegają szybkiemu przemieszczeniu, często przy ogromnej sile uderzenia dochodzi do stłuczenia mózgu o wewnętrzną powierzchnię czaszki. Oczywiście może się to wiązać na przykład z utratą przytomności. Do tego są również możliwe krwotoki śródczaszkowe – powiedział prof. Konrad Rejdak w rozmowie z „WP Sportowymi Faktami”.
Lekarz zaznacza, że zawodnicy, którzy biorą udział w slapfightingu przez kilka lat, są narażeni na poważne choroby w przyszłości, takie jak demencja czy afazja, które ujawniają się dopiero po pewnym czasie.
– Uszkodzenie każdej struktury mózgu wywoła ubytki neurologiczne. Silne uderzenia mogą choćby wywołać uszkodzenia w rejonach lewej półkuli. To sprawi, że może wystąpić tak zwana afazja, czyli zaburzenia mowy, natomiast uszkodzenie innych okolic wywoła zaburzenia równowagi, niedowład połowiczny i inne objawy. Tego typu urazy głowy można porównać do urazów w wypadkach komunikacyjnych. Uderzenie w slapfightingu jest wykonane otwartą dłonią, ale i tak siła kinetyczna przynosi takie same skutki, jak wypadek samochodowy – dodał Rejdak.
– To przeciwna dyscyplina do sportów walki. Przykładowo w boksie, czy nawet w MMA zawodnicy mogą chociaż stosować ochronę. Z kolei w forsowanej teraz dyscyplinie cała otoczka wygląda strasznie i niebezpieczeństwo uczestników walk jest ogromne – zakończył ekspert.