To, co jeszcze do niedawna uchodziło za teorię spiskową, właśnie padło z ust szefowej Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen złożyła deklarację, która z perspektywy milionów Polaków zabrzmiała wręcz złowieszczo.
Unia Europejska to twór, wobec którego Polacy żywią przeróżne uczucia. Jedni w pełni ufają władzom w Brukseli, inni podważają sens istnienia UE w obecnej formie. Ba! Po prawej stronie naszej sceny politycznej mówi się nawet o tym, że Unia to zagrożenie dla suwerenności, tudzież niepodległości Polski.
Nie nam osądzać, na ile (i czy w ogóle) takie teorie są bliskie prawdy. Natomiast sama Ursula von der Leyen dała dziś eurosceptykom powód do jeszcze głośniejszego bicia na alarm. Słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej cytuje już cały świat.
Już od dawna popularna jest teoria mówiąca, że władze w Brukseli dążą do całkowitej centralizacji władzy. Natomiast niepodległe państwa – na przestrzeni kolejnych lat – miałyby stać się tylko „stanami”, znajdującymi się pod rządami dzisiejszej Unii. Brzmi niewiarygodnie, natomiast wypowiedź Ursuli von der Leyen daje do myślenia. Zwłaszcza Polakom – tak wrażliwym na punkcie swobody narodowej.
Von der Leyen o swoich planach i „dokończeniu Unii”
W kontekście swojej drugiej kadencji mówiła głównie o zagrożeniu ze strony Rosji i ewentualnych akcesjach do Wspólnoty takich krajów jak Ukraina, Gruzja czy Mołdawia. Jak powiedziała, „nie ma powodu, dla którego Władimir Putin miałby mieć coś do powiedzenia w sprawie przyszłości młodych Ukraińców, Mołdawian czy Gruzinów”. Nawiązała w ten sposób do tego, iż prezydent Rosji robi wszystko, by kolejne państwa nie zasilały szeregów UE. Dalej było już bardziej niepokojąco.
– „Dokończenie Unii Europejskiej” będzie centralnym punktem mojej drugiej kadencji – powiedziała Von der Leyen. Następnie, niemal dosłownie, potwierdziła opisywaną wyżej „teorię spiskową”. – Pewnego dnia, nie tak odległego, wszyscy będziemy częścią jednej Unii, z jedną wspólną polityką zagraniczną. Powinniśmy więc zacząć już dziś szkolić nowe pokolenie dyplomatów dla Unii jutra – skwitowała.
Już kilka lat temu pojawiła się również inicjatywa „wspólnej” Prokuratury Europejskiej. Czyż w zestawieniu z antynarodową narracją brukselskich dygnitarzy cytowane wyżej słowa nie brzmią – oględnie mówiąc – intrygująco?