Za nami druga rocznica tragicznych wydarzeń, jakie rozegrały się we wsi Borowce niedaleko Częstochowy. 2 lata temu, w nocy z 9 na 10 lipca, 52-letni wówczas Jacek Jaworek dokonał potrójnej zbrodni. Gdzie dziś jest? Co starała się ukryć policja?
O potrójnym zabójstwie i poszukiwaniach Jacka Jaworka informowaliśmy w portalu mPress na przestrzeni tych dwóch lat dziesiątki razy. Staraliśmy się docierać do nowych wątków, kontaktowaliśmy się z policją czy prokuraturą.
Zarówno na początku poszukiwań 54-letniego już dziś Jaworka, jak i w dalszym etapie, udało nam się uzyskać od śledczych kilka ciekawych wątków związanych ze sprawą, do których dotarli. Jest jednak coś, czego funkcjonariusze ani biuro prasowe Policji ujawnić nie chciało. Bo nie zakładamy, że fakt ten celowo zatajano.
Jacek Jaworek mógł być w rękach policji
Jak w przypadku bardzo wielu rodzinnych tragedii, i o tej można powiedzieć, że można było jej uniknąć. No właśnie, tylko dlaczego się to nie udało? O tym w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski mówiła pani Iwona, której Jacek Jaworek zamordował siostrę. Przypomnijmy, że strzałami z broni palnej pozbawił latem 2021 r. życia swojego brata, jego żonę oraz ich 17-letniego syna.
Siostra pani Justyny, która zginęła wraz z ukochanym mężem i synem od kul Jaworka, wprost mówi o niedbalstwie ze strony policji. – Było wielokrotnie zgłaszane, że Jacek ma pistolet i grozi domownikom śmierciom – przekonuje.
Dodaje, że ofiary składały w tej sprawie oficjalne zeznania. Wcześniej już karany Jacek Jaworek mógł zatem znaleźć się w rękach policji, zanim dokonał masakry w rodzinnym domu. Niestety, lokalni funkcjonariusze nie doszacowali niebezpieczeństwa. Czy Jacek Jaworek żyje? Mąż pani Iwony jest niemal przekonany, że tak. – Można tak zabić troje ludzi i rozpłynąć się w powietrzu? On nie wyglądał na typ samobójcy… – mówi mężczyzna załamany faktem, iż do dziś śledztwo stoi w martwym punkcie.