Mobbing, ciągły stres, wręcz nieludzkie warunki pracy. Tak czas spędzony w redakcji TVP, szczególnie u boku redaktora Michała Adamczyka (jednej z twarzy Wiadomości TVP), opisuje Karolina Pajączkowska. Ogłasza również wszem wobec, że to właśnie wyżej opisane czynniki sprawiły, iż „zdecydowała nie przedłużać umowy z TVP”. Kontrakt wygasa początkiem listopada. Jednak – jak się właśnie okazało – prezenterka nie mówiła nam całej prawdy. Istotne, nurtujące nas pytanie, skierowaliśmy do Zespołu Rzecznika TVP S.A.
- Początkiem bieżącego miesiąca Karolina Pajączkowska zyskała ogromny rozgłos
- Media nie interesowały się nią tak szeroko jeszcze nigdy
- Na moment zrobiło się o niej nieco głośniej, gdy zasilała szeregi TVP w 2019 r.
- Wówczas zwracano uwagę głównie na to, że „odważnie eksponuje swoje atuty” na wizji
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
Tak głośnych afer z mobbingiem w tle, dotyczących którejś z wielkich redakcji, nie mieliśmy w Polsce zbyt wiele. I całe szczęście. Ta ubiegłoroczna – z Tomaszem Lisem w roli antybohatera – przychodzi dziś na myśl w ramach porównania jako pierwsza. Miał on skandalicznie traktować podwładnych w redakcji „Newsweeka”, a zatem tygodnika, którego redaktorem naczelnym był przez okrągłą dekadę.
Natomiast początkiem września bieżącego roku kraj zaczęły obiegać doniesienia budzące jeszcze większe emocje. Dotyczą bowiem nadawcy publicznego – TVP. Na domiar złego, w fatalnym świetle przez jedną z praktycznie byłych już dziennikarek Telewizji Polskiej, postawiony został prezenter przez lata znany z głównego wydania „Wiadomości”.
Karolina Pajączkowska kłamała? Mamy odpowiedź z TVP
„Karolina Pajączkowska poinformowała, że jej kontrakt z kanałem TVP Info wygasa na początku listopada. – Nie planuję go przedłużać – napisała dziennikarka.” – tak brzmi początek publikacji Wirtualnych Mediów z 1 września 2023 r. Jednak już pierwsze słowa tegoż komunikatu zawierają nieprawdę. Trudno winić tutaj dziennikarzy przywoływanego medium. W końcu cytowali 1:1 słowa popularnej – już dziś – prezenterki.
Redakcja portalu mPress.pl postanowiła zweryfikować dość często powtarzaną przez Karolinę Pajączkowską wersję. Przypomnijmy, że niespełna 32-letnia dziennikarka nie pojawiała się na antenie Telewizji Polskiej już od maja. Z oficjalnych informacji, do których dotarliśmy wynika, że już wtedy wiedziała, iż w listopadzie jej współpraca z TVP dobiegnie końca. Miała także pewność, że na przedłużenie umowy nie ma już szans. Zanim zapoznacie się z tym, co poniżej, chcemy zaznaczyć, że bardzo wierzymy w parafrazę pewnej maksymy: Jeżeli ktoś raz skłamał, będzie robił to dalej…

„W maju br. dyrekcja TAI (Telewizyjna Agencja Informacyjna – przyp. red.) prowadziła z prezenterką Karoliną Pajączkowską rozmowy dotyczące zasad dalszej współpracy. Strony nie doszły do porozumienia i kierownictwo TAI zdecydowało o niekontynuowaniu współpracy” – przekazało redakcji mPress.pl Centrum Informacji TVP. I tu wychodzi pierwsze kłamstwo: nie sama Pajączkowska „nie planowała kontraktu przedłużać”, a po prostu ją z telewizji zwolniono.
Dalej: dlaczego Karolina Pajączkowska czekała z upublicznieniem szokujących zarzutów wobec Michała Adamczyka dopiero do przełomu sierpnia i września? Godnych potępienia zachowań miał dopuszczać się znacznie wcześniej, a samego prezesa TVP (co ciekawe – mailowo) dziennikarka alarmowała w maju. Zatem dokładnie zbiegło się to w czasie z okresem, w którym dowiedziała się, że kończy się jej przygoda z TVP. Co więcej, w jakim celu zwlekała z udaniem się z posiadanymi rzekomo dowodami (maile, nagrania) do prokuratury? Tu znów trudno wróżyć z fusów i domyślać się, co działo się w głowie prezenterki. Mamy jednak teorię, którą uznajemy za całkiem prawdopodobną. Tym bardziej, że podparta jest ona słowami samej Pajączkowskiej. Wypowiedzianymi zresztą stosunkowo niedawno. Ale o niej, tuż pod facebookowym wpisem kilkuletniej gwiazdy TVP:
Marzenia a afera z Michałem Adamczykiem
Co działo się w redakcji TVP przez 4 ostatnie lata? Na ten temat nie mamy rzecz jasna wiedzy. Możemy jedynie spekulować, jak w materiale wideo osadzonym poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=UbJToWfdy-g
Jak wspominamy w powyższym komentarzu, zaledwie w grudniu Karolina Pajączkowska, znów cytowana przez wirtualnemedia.pl, zwierzyła się z jednego ze swoich największych zawodowych marzeń. – Marzę o własnym talk-show w stylu amerykańskim – mówiła. Kto tego typu programy – czy to w USA, czy też w Polsce – prowadzi?
Otóż najczęściej albo skandaliści, albo osoby niezwykle wyrachowane, albo też takie, które w jakiś sposób zyskały ogromny rozgłos. Na przykład stając się częścią jakiejś afery, bądź też wprowadzając w środowisko medialne metody / działania nieznane wcześniej. Za Oceanem mamy Ellen DeGeneres, w Polsce Kubę Wojewódzkiego. Czy kolejna z komercyjnych stacji w naszym kraju powierzy taki program… redaktor Pajączkowskiej? Mogłoby się tak stać, gdyby…
Chciała rozgłosu, może mieć problemy
No właśnie, gdyby nie okazało się, że już przy pożegnaniu z obecnym jeszcze pracodawcą, Karolina Pajączkowska nie mówi widzom i mediom całej prawdy. Narobiła ogromnych problemów koledze z redakcji, tymczasem teraz sama może mieć problemy. Tyle że ze znalezieniem nowej pracy. Zaledwie dziś pisaliśmy o zainteresowaniu ze strony Polsatu zaangażowaniem Karoliny Pajączkowskiej. W obliczu ujawnionych właśnie przez nas faktów, władze stacji spod logotypu słoneczka, mogą zweryfikować ten pomysł raz jeszcze.
– Pani Pajączkowska mija się z prawdą w kluczowej kwestii. Tak, kluczowej. Bo oczywiście zarzuty mobbingowe, które się pojawiły, stanowią kwestię jeszcze bardziej poważną. Natomiast w tym konkretnym kontekście – całkowicie osobną. Bo przecież inny będzie publiczny odbiór informacji o tym, że doświadczająca w miejscu pracy mobbingu dziennikarka sama rezygnuje ze współpracy z publiczną telewizją, a całkowicie odmiennie ludzie spojrzą na sytuację, w której to pracodawca nie chce przedłużyć umowy i dopiero wtedy na światło dzienne wychodzą pewne informacje – komentuje Marcin Palion, redaktor naczelny portalu mPress.pl, który zweryfikował tezy głoszone przez Karolinę Pajączkowską u źródła.
Bo to TVP miało „podziękować jej za współpracę”. Ona sama jednak, od końcówki sierpnia i jeszcze aktywniej na początku września przekonywała, że sama zdecydowała się odejść z Telewizji Polskiej. W taki sposób postawiła siebie w roli osoby odcinającej się od „reżimowego medium”. A co do mobbingu, czy też wykorzystywania (tego wciąż nie określiła) w miejscu pracy, jakiego miała padać ofiarą w TVP, należałoby – a nawet trzeba – odnieść się, ale w ramach osobnego wątku. – Czy redaktor Adamczyk nadużywał stanowiska, by mobbingować red. Pajączkowską lub inne? Jeżeli tak: jest to obrzydliwe i niewybaczalne. Czy do kontaktów na stopie prywatnej pomiędzy wspomnianą dwójką dziennikarzy dochodziło za obopólną zgodą, a jedna ze stron wykorzystała to w najbardziej dogodnym dla siebie momencie? Jeżeli tak: jest to obrzydliwe i niewybaczalne – podsumowuje Marcin Palion.
– Nie naszą rolą jest wybielanie Michała Adamczyka, ani też robienie z niego potwora. Podobnie jak nie powinniśmy ani w stu procentach wierzyć w to, co mówi pani Pajączkowska, ani zarzucać jej kłamstw. Tak poważną sprawą powinny zająć się organy ścigania. My zweryfikowaliśmy to, co do nas należało – kwituje dziennikarz mPress.pl.