Kilka dni temu Maria Andrejczyk poinformowała, że odda swój medal igrzysk olimpijskich z Tokio na licytację charytatywną. I rzeczywiście, już dziś oszczepniczka potwierdziła, że jej srebro zostało sprzedane za 200 tysięcy złotych!
Maria Andrejczyk pojechała do Tokio z celem zdobycia medalu olimpijskiego. Jak powiedziała, tak zrobiła i zakończyła konkurs rzutu oszczepem kobiet na drugim miejscu. Polka przegrała tylko z Chinką Liu.
Po powrocie do kraju Polka poinformowała, że zamierza przekazać swój medal olimpijski na licytację charytatywną dla małego Miłosza, który zbiera pieniądze na kosztowną operację serca w Stanach Zjednoczonych. Potrzebne było zebranie przynajmniej 160 tysięcy złotych. Cel został osiągnięty z nawiązką, o czym poinformowała oszczepniczka na spotkaniu w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim.
– Jestem zaskoczona reakcją internautów. Po ogłoszeniu licytacji wielu z nich zaczęło wpłacać pieniądze na zbiórkę, którą wybrałam. Na operację Miłosza wpłynęło 160 tys. zł. Chciałabym też oficjalnie potwierdzić, że jest osoba gotowa zapłacić 200 tys. zł za srebrny medal olimpijski, który zdobyłam w Tokio – powiedziała Andrejczyk.
– Po zdobyciu medalu poczułam impuls, że ten krążek nie może zostać u mnie, trzeba go przekazywać dalej, bo dobrze wiem, ile walki z przeciwnościami, z bólem, miałam przez tych pięć lat, by ten medal zdobyć. Chcę teraz tę moc walki przekazać dalej – dodała oszczepniczka.
Marszałek województwa podlaskiego ARtur Kosicki poinformował, że Maria Andrejczyyk otrzyma replikę swojego srebrnego medalu olimpijskiego. Zawodniczka dostała także nagrodę w wysokości 35 tysięcy złotych za swój wynik podczas igrzysk.