Pandemia dała się we znaki każdemu człowiekowi i każdej firmie. No, może poza nielicznymi wyjątkami, jakie stanowią chociażby koncerny farmaceutyczne. W rozmowie z mPress.pl dziennikarz Marcin Rola objaśnił, co politycy i mainstreamowe media ukrywały przez długi czas trwania tzw. lockdownu.
Powoli wracamy do normalności, choć wciąż obowiązują niektóre obostrzenia. Ba! Ciągle mówi się o nadchodzących nowych falach zakażeń i różnorakich wariantach wirusa. Nie jest zatem wykluczone, że kraj i biznesy Polaków znów zostaną zamknięte na długie tygodnie lub miesiące. Oby nie.
Lek był na wyciągnięcie ręki?
Długimi miesiącami czekaliśmy na wynalezienie cudownego leku mającego zwalczyć Covid-19. Szybko się jednak okazało, że szczepionki, które – w teorii konkurujące ze sobą koncerny – wydały na rynek niemal w jednym momencie, wcale nie chronią przed zakażeniem „nowymi wariantami”. – Każdy lekarz rodzinny powie ci, że koronawirusy istnieją od lat, a nie od 2020 roku – zauważył w rozmowie z mPress.pl Marcin Rola.
https://www.youtube.com/watch?v=URCkyl9p10A
Ale nie trzeba było z wypiekami na twarzy czekać, aż w próbówkach specjalistów z Pfizera czy AstryZeneki powstanie cudowna substancja. Wszystko bowiem wskazuje na to, że lek zwlaczający Covid – a mianowicie Amantadyna – istniał od dawna. Zresztą przetestowany został nie tylko przez dziennikarza mPress.pl, o czym pisaliśmy tutaj, ale nawet przez… wiceministra sprawiedliwości. Mimo tego, rząd nawet nie chciał podjąć tematu. Dlaczego?
Marcin Warchoł – wiceminister sprawiedliwości – oznajmił na Twitterze, że „amantadyna działa na COVID”. Lek miał przyjmować po tym jak chorował jego syn, żona i potem on sam. Warchoł zapowiedział, że od Ministerstwa Zdrowia będzie domagał się „zajęcia się tym lekiem” – podawał w grudniu serwis Money.pl.
Lek na Covid zakazany ustawą
Na początku pandemii wzrosło zainteresowanie lekiem Viregyt K – zawierającym właśnie Amantadynę. Masa osób ciężko przechodzących Covid-19 twierdziła, że to właśnie Amantadyna pomogła im pokonać chorobę – i to w kilka dni. Niestety, rząd zdecydowanie wolał szczepionki.
Ministerstwo Zdrowia z początkiem grudnia wydało obwieszczenie reglamentujące. Od 1 grudnia lekarze mogą przepisywać Viregyt K wyłącznie w jego wskazaniach refundacyjnych (choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych). Z kolei apteki mogą go pacjentowi wydać w ilości wyłącznie 3 opakowań na miesiąc – podało Money.pl
W obliczu takie sytuacji ewentualnie zakażeni mogą albo próbować zdobyć Amantadynę w nielegalny sposób, albo… zaszczepić się. Z tym, że ta druga opcja nie zwalczy objawów u już zakażonego, ani – jak przyznają sami producenci szczepionek – nie chroni przed nowymi wariantami wirusa. O co w tym wszystkim chodzi?