Iga Świątek pokonała wczoraj Słowaczkę Annę Karolinę Schmiedlową w dwóch setach 6:2, 6:1 i tym samym zdobyła brązowy medal Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. To pierwszy medal polskiego tenisa na igrzyskach olimpijskich w historii. Zaraz po zdobyciu upragnionego krążka olimpijskiego, Świątek przekazała smutne nowiny.
Najlepsza polska tenisistka wszech czasów pragnęła zdobyć złoty medal w Paryżu, lecz w półfinale musiała uznać wyższość reprezentantki Chin, Qinwen Zheng. 23-latka po tej porażce była bardzo załamana i przed kamerami totalnie się rozkleiła, jednak zdołała dojść do siebie i w meczu o cenny brąz dosłownie zmieść rywalkę z kortu.
– Jestem przeszczęśliwa, że ogarnęłam się po wczorajszym meczu, bo to nie było łatwe zadanie. Wyszłam dzisiaj i czerpałam radość z tego, że gram. Cieszę się, że mogłam to zakończyć pozytywnym wynikiem. Jakikolwiek medal to ogromne wyróżnienie – mówiła wczoraj Świątek. rozmawiając z telewizją Eurosport.
Świątek oficjalnie to potwierdziła. Polka musi się wycofać
Specyfika rozgrywania meczów tenisowych na igrzyskach jest bardzo męcząca, bowiem zawodniczki i zawodnicy grają praktycznie codziennie i nie mają zbyt wiele czasu na pełną regenerację, więc często wygrywa ta, która jest po prostu odporniejsza na zmęczenie. Iga, jak sama przyznaje, jest wykończona ostatnimi zmaganiami i w związku z tym musi wycofać się z najbliższego turnieju w Toronto.
– Z powodu intensywnego harmonogramu z tegorocznymi igrzyskami olimpijskimi i zmieniającymi się nawierzchniami, potrzebuję więcej czasu na odpoczynek i regenerację, aby być gotowa do gry podczas amerykańskiego swingu w dobrym zdrowiu i na moim najlepszym możliwym poziomie. Nie mogę się doczekać gry w Toronto następnym razem – powiedziała rakieta numer jeden w rankingu WTA.
Brązowy medal Świątek stanowi kolejny ogromny sukces w jej karierze. Być może jest to nawet cenniejszy skalp niż pięć wielkoszlemowych turniejów, które w kilku ostatnich latach padły łupem urodzonej w Warszawie sportsmenki.