Czy Stuu pójdzie do więzienia? Znany YouTuber o pseudonimie Stuu ma małe szanse na uniknięcie kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Stuart Burton, bo tak naprawdę się nazywa, jest twarzą tak zwanej „Pandora Gate”, czyli afery pedofilskiej wśród influencerów.
- Pandora Gate to afera pedofilska wśród twórców internetowych
- Dotyczy głównie osób publikujących treści w serwisie YouTube
- Na jaw wyszło już, że niektórzy „celebryci” z sieci wiedzieli o przestępstwach od lat
- Nie zgłosili ich jednak organom ścigania, np. ze względu na wspólne interesy
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
Stuu przez 2 lata ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości w Wielkiej Brytanii. Został jednak zatrzymany w Luton i przewieziony do Polski. A z racji tego, że jest on twarzą całej afery, która z Youtube’a przebiła się do mainstreamu, bez wątpienia zostanie przykładnie ukarany.
Bądźmy szczerzy: sprawa jest zbyt medialna, by Stuu dostał wyrok w zawieszeniu. Tym bardziej, że nie tylko wymieniał erotyczne wiadomości z dziewczynkami mającymi poniżej 15. roku życia, ale nawet się z nimi spotykał i to w hotelach lub swoim mieszkaniu. Słowem: wykorzystywał swą popularność i uwielbienie wśród nastolatek, by realizować swoje chore żądze. Czy Stuu pójdzie do więzienia?
Stuu pójdzie do więzienia? Jest w fatalnym położeniu
Stuart Burton, znany jako Stuu, zdobył ogromną popularność na YouTube dzięki kontentowi skupiającemu się na grach wideo i humorystycznym podejściu do życia. Jednak jego popularność zyskała nowy kontekst, gdy stał się głównym oskarżonym w afere Pandora Gate. Skandal ten wstrząsnął nie tylko społecznością internetową, ale także społeczeństwem jako całością.
Burton uciekał przed polskim wymiarem sprawiedliwości przez dwa lata, znajdując schronienie w Wielkiej Brytanii. Jednak w końcu został schwytany przez brytyjskie służby w Luton i przewieziony z powrotem do Polski. Jego aresztowanie wywołało falę komentarzy i dyskusji w mediach społecznościowych oraz tradycyjnych mediach. Stuu nie uniknie więzienia?
Wielu ekspertów uważa, że Stuart Burton ma małe szanse na uniknięcie kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Nie tylko dlatego, że jest twarzą całej afery, która wybiła się z zakamarków YouTube’a na pierwsze strony gazet i do głównego nurtu społeczeństwa, ale przede wszystkim ze względu na powagę zarzutów, jakie stawiane są temu znanej postaci internetowej.
Bardzo poważne zarzuty
Burton nie tylko utrzymywał kontakt z młodymi dziewczynkami i wymieniał z nimi nieodpowiednie wiadomości, ale również spotykał się z nimi osobiście, w hotelach lub swoim mieszkaniu. Wykorzystywał swoją popularność i uwielbienie wśród nastolatków, by realizować swoje chore fantazje, co jest zarzutem, który wzbudza oburzenie i obawy w społeczności internetowej i poza nią.
Mimo że polski wymiar sprawiedliwości ma opinię niezbyt szybkiego i skutecznego, w przypadku Stuu trudno spodziewać się wyroku w zawieszeniu. Sprawa jest zbyt medialna, zbyt bulwersująca, by można było „odpuścić”. Znany YouTuber musi liczyć się z tym, że w końcu stanie przed sądem i będzie musiał ponieść konsekwencje swojego postępowania.