Jednym z hitów 1. kolejki Ligi Mistrzów był pojedynek Liverpoolu z Milanem. Spotkanie nie zawiodło kibiców, a górą w tym meczu był zespół Jurgena Kloppa.
Fani Milanu wreszcie mogli zobaczyć swoich ulubieńców w Lidze Mistrzów. „Rossoneri” wrócili do tych rozgrywek po siedmiu latach przerwy. Na początek musieli zmierzyć się z triumfatorem tych rozgrywek z 2019 roku.
Gospodarze rozpoczęli mecz bardzo ambitnie i szybko przejęli inicjatywę. Efektem był gol dla Liverpoolu. Trent Alexander-Arnold zagrał piłkę w pole karne, a ta trafiła w nogi Fikayo Tomoriego, który skierował ją pechowo do własnej bramki.
Liverpool powinien prowadzić wyżej, ale świetnie bronił nowy bramkarz Milanu Mike Maignan, który m.in. obronił rzut karny Mohameda Salaha i dobitkę Diogo Joty. To odwróciło trochę sytuację w pierwszej połowie.
[irp posts=”3988″ name=”Gwiazdozbiór rozczarował. Club Brugge postawiło się PSG”]
Milan niespodziewanie wyszedł na prowadzenie za sprawą trafień Ante Rebicia i Brahima Diaza. Liverpool odpowiedział na początku drugiej połowy dzięki Mohamedowi Salahowi. Chwilę wcześniej do siatki Alisona trafił Simon Kjaer, ale w momencie podania od kolegi z zespołu był na spalonym.
W końcu ostatniego gola w meczu strzelił Liverpool. Jego autorem był Jordan Henderson, który mocnym strzałem z dystansu zapewnił swojej drużynie trzy punkty. Był to bez wątpienia jeden z najlepszych meczów 1. kolejki Ligi Mistrzów.