Strona głównaOpinieSzokujące wyznanie reprezentanta Polski. "Chciałem sam wyjechać ze zgrupowania"

Szokujące wyznanie reprezentanta Polski. „Chciałem sam wyjechać ze zgrupowania”

Atmosfera wokół reprezentacji Polski w piłkę nożną mówiąc delikatnie, nie należy do najlepszych. Po fatalnych wynikach w eliminacjach do mistrzostw Europy zwolniony został Fernando Santos. Teraz wszystko naprawić, także morale w kadrze, będzie próbował Michał Probierz.

Fernando Santos pracował z reprezentacją zaledwie dziewięć miesięcy. Przyszedł jako doświadczony trener z „zewnątrz”, który skupi się na wynikach i pomoże zapomnieć o wszystkich aferach, jak choćby o aferze premiowej.

Nieudana kadencja Portugalczyka nie obyła się bez personalnych niesnasek. Okazuje się, że w pewnym momencie na decyzje Santosa obraził się Paweł Dawidowicz, na co dzień grający we włoskim Hellasie Werona.

Dawidowicz rozmyślił się w ostatniej chwili

Kiedy Santos zdecydował, że podczas spotkania z Wyspami Owczymi na początku września Dawidowicz nie znajdzie się nawet w kadrze meczowej, tylko siądzie na trybunach, ten chciał po prostu wyjechać ze zgrupowania.

– Mówię „jadę do domu”, przynajmniej się do meczu w klubie przygotuje. Jeżeli tu mnie nie chcą, to bez sensu tracę czas. Jeśli jesteś na ławce rezerwowych, to jesteś zawsze gotowy, że wejdziesz. Jesteś w zespole i jesteś jego częścią. Wiedziałem, że na treningach się przykładałem, nie olewałem niczego, więc nie zrozumiałem tej decyzji – powiedział Dawidowicz w rozmowie z „Kanałem Sportowym”.

28-latek wyznał, że przed wyjazdem powstrzymał go… Robert Lewandowski, który zaoferował mu wspólną grę w ping-ponga. Wtedy Dawidowicz otworzył się przed kapitanem.

– W trakcie przerwy na obiad wchodzę do pokoju i widzę, że jest tam „Lewy”. Mówi do mnie „dawaj gramy w ping-ponga”. Ja mówię, że nie chce mi się, bo w głowie miałem te myśli o siedzeniu na trybunach. On mówi „dawaj, gramy”. No i zaczęliśmy grać. Wtedy powiedziałem mu, jaka jest sytuacja, że nie chce robić jakiegoś syfu, tylko po cichu pojadę, podziękuje wam. On mówi „Pawka nie, nie rób tak, zostały cztery dni, nie warto” – opowiada defensor.

– Biłem się z myślami, ale przyznałem mu rację. Postanowiłem zachować klasę. Poszedłem też porozmawiać z trenerem, bo „Lewy” poradził, żebym z nim porozmawiał, że może ma na mnie tajny plan na następny mecz. Poszedłem porozmawiać, ale nic nie wyszło z tej rozmowy – zakończył Dawidowicz.

Czytaj także: