Jak Biedronka wykorzystuje ludzką niewiedzę i – nierzadko – małą dociekliwość? Otóż robi to z zimną krwią. Dyskontowy potentat zarabia w naszym kraju gigantyczne pieniądze. Niestety, w wielu przypadkach posługując się nieuczciwymi praktykami rynkowymi.
Każdy chce zarobić, ale nie każdy chce oszukać. Natomiast w przypadku molochów w branży handlu detalicznego, jakim jest w Polsce np. Biedronka, obowiązują nieco inne reguły. Z kolei my – szarzy konsumenci – bynajmniej nie jesteśmy „panami”, według znanego hasła „klient nasz pan”.
Jesteśmy raczej – jak by to ująć – cyferkami w podsumowaniach finansowych największych sieci dyskontów. Które to coraz częściej stawiają nie tylko na marki własne, mylące cenówki, ale i… niemal wprost wprowadzające w błąd nazwy oferowanych produktów. Co gorsza: mowa w znaczącej większości o produktach żywieniowych. W dodatku takich, które cieszą się sporym wzięciem.
Jak Biedronka wykorzystuje niewiedzę Polaków
Co dobrego można powiedzieć o sieci Biedronka? Chociażby to, że mają świetny marketing i oferują bardzo atrakcyjne promocje. Co złego? Znacznie więcej. Jednakże – z obawy na ewentualne procesy sądowe – z niektórymi tezami się wstrzymamy.
Choć za błędne cenówki (cena inna na półce, wyższa przy kasie) spółka Jeronimo Martins była już karana przez UOKiK. I to nie raz. Przejdźmy jednak do sedna. Bo chodzi głównie o żywność. Zatem coś, co ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie i ogólną kondycję organizmu.
Wszelkie statystyki wskazują, że w ciągu ostatnich kilku lat Polacy coraz chętniej sięgają po ryby. A tutaj asortyment Biedronki jest naprawdę bogaty. Bardzo lubimy również kebaby. Zatem sieć, która słynie z podążania za bieżącymi trendami, błyskawicznie wprowadziła do oferty własne, gotowe mięso na kebab. Co w tym wszystkim jest nie tak?
Jedzenie z Biedronki: tanio, ale czy zdrowo?
Otóż łosoś atlantycki czy dorsz – także atlantycki, nierzadko z Atlantykiem nie miały nic wspólnego. Albowiem tańsze opcje w Biedronce, atlantyckie są tylko z nazwy. Ponieważ jest to – można powiedzieć – gatunek ryby. W rzeczywistości np. łosoś pochodzi z hodowli, często norweskich, w których ryby są „produkowane” w okropnych warunkach, ciasnocie i karmione prawdziwą bombą chemiczno-sterydową w postaci specjalnej karmy. Cel? Oczywiście jak najszybszy wzrost masy ryby i eksport do marketów – w tym polskich. Aby dowiedzieć się o faktycznym pochodzeniu ryby, trzeba nieźle „pokręcić opakowaniem”. Szukać różnych oznaczeń literkami czy liczbami. Istna łamigłówka.
Nie oznacza to jednak, że w Biedronce nie kupimy ryby z morza czy oceanu. Kupimy. Są one jednak znacznie droższe. Zwykle o około 30%, niż te „uhowane” w przybrzeżnej zagrodzie. Teraz czas na kebab – zatem fast food, który Polacy na przestrzeni lat po prostu pokochali.
Zapewne widzieliście pocięte już na płaty – zupełnie jak w lokalu podającym kebab – gotowe mięso w Biedronce. To produkt zapakowany w plastikowo-foliowe opakowanie. Składa się MIĘDZY INNYMI z mięsa wołowego i drobiowego. Klasyczna „mielonka”, nazywana przez fanów dobrego kebabu „kulą mocy”. Co jeszcze zawiera? Otóż w znaczącej ilości chociażby… łój wołowy. Jest on wymieniony w składzie, choć nietrudno byłoby go wyczuć, gdyby go na etykiecie nie było. Kawałki są dosłownie śliskie i lepkie od tłustego i bardzo niezdrowego dodatku. Ponadto „Kebab wołowo-drobiowy, pieczony, cięty” zawiera takie smakowite dodatki jak:
- Łój wołowy
- Ziemniaki (?)
- Olej słonecznikowy
- Białko sojowe
- Skrobia ziemniaczana
- Difosforan trisodowy
- Trifosforan pentapotasowy
- Malkodekstryna
- i wiele innych mniej lub bardziej ciekawych „polepszaczy”
POPULARNE DZIŚ: Romans Anny Lewandowskiej? Hiszpański dziennikarz mówi wprost