Tajemnicza śmierć Andrzeja Leppera budzi ogromne emocje nawet po sporo ponad dekadzie. Wciąż bowiem wielu ma wątpliwości co do przebiegu tragicznych zdarzeń. Nowa teoria jest nie tylko interesująca, ale i przyprawiająca o gęsią skórkę.
W ostatnich dniach media znów zajmowały się tym, że dom Andrzeja Leppera jest na sprzedaż. Nieruchomość, należącą po śmierci Leppera do jego syna, wziął pod młotek komornik. Jednakże nie tylko niespłacone zobowiązania codziennie zaprzątają głowę najbliższym nieżyjącego polityka.
Nowa teoria na temat śmierci Andrzeja Leppera
Odebrał sobie życie sam, ktoś mu je odebrał, ktoś go do tego zmusił… Teorii i spekulacji na temat zdarzeń, które miały miejsce w sierpniu 2011 roku w warszawskiej siedzibie Samoobrony są dziesiątki. Jest jednak taka, która skłania do refleksji, a której nikt dotąd – przynajmniej publicznie – nie przedstawił.
Bo niekoniecznie posiadanie materiałów na temat katastrofy smoleńskiej czy łapówek rzekomo przyjmowanych przez czołowych polskich polityków miało doprowadzić Andrzeja Leppera do utraty życia. Nowe informacje rzucają całkowicie inne światło na sprawę, którą dziennikarze śledczy próbują rozwikłać już od 11 lat.
Mówią one o tym, że założyciel Samoobrony planował – dosłownie kilkanaście dni po tajemniczym zgonie – rozesłać do mediów informację prasową z dowodami na „wielkie polityczne oszustwo III RP”. Dodatkowo miał sam, w świetle kamer, przedstawić szokujące dla przeciętnego Polaka fakty.
Co miał ujawnić lider Samoobrony?
Nie wiadomo czy zbiór materiałów miały stanowić nagrania, zdjęcia czy też dokumenty. Sednem sensacyjnych informacji, które Lepper rzekomo planował ujawnić było to, że politycy teoretycznie wrogich sobie partii, w praktyce „dogadują się ze sobą”, a nawet utrzymują prywatne kontakty i osiągają polityczno-biznesowe porozumienia. Opisane zjawiska dziś zdają się być wręcz nie do wyobrażenia.
O tym, że czołowe partie „podzieliły się Polską”, a ideologiczną walkę w przestrzeni publicznej toczą tylko po to, by zaogniać nastroje społeczne i skupiać uwagę tylko na sobie, miał dowiedzieć się każdy Polak. Według tej teorii Andrzej Lepper „musiał zginąć”. Albowiem tylko w taki sposób ktoś mógł powstrzymać go przed wywołaniem gigantycznego, by nie powiedzieć – historycznego – skandalu politycznego.
Te domniemania przyprawiają o co najmniej gęsią skórkę. Czyżby kulisy funkcjonowania naszego państwa na przestrzeni ostatnich dekad były na tyle pilnie strzeżone, że ich ujawnienie może skutkować utratą życia? Co takiego mógł mieć nam do przekazania Śp. polityk? Tego możemy się już nie dowiedzieć.