Tomasz Kot jest znanym i szanowanym aktorem. Jest uważany za jednego z najlepszych w naszym kraju. Raczej rzadko mówi o swoim życiu prywatnym. Czasami jednak zdarzają się wyjątkowe sytuację, tak jak ta teraz.
Tomasz Kot jest jednym z najzdolniejszych aktorów w Polsce. Jego talent jest doceniany przez polskich i zagranicznych producentów. W młodości marzył o karierze malarza, aktorstwem zainteresował się w liceum. Aktor maturę zdał przy drugim podejściu, mimo tego bez problemu dostał się do krakowskiej Wyższej Szkoły Teatralnej.
Szkołę ukończył w 2001 roku i związał się z teatrem Bagatela. Tomasz Kot jest znany z takich filmów jak „Bogowie”, „Zimna wojna”, „Niebezpieczni dżentelmeni”, czy też z „Testosteronu”. Jego filmografia nie ma końca, od lat jest wziętym aktorem.
Jak się okazuje, Tomasz Kot uczył się w przeszłości przez rok w seminarium duchowym. Aktor postanowił powiedzieć o tym więcej. W wywiadzie z portalem „Pudelek”, opowiada o swoim pobycie w seminarium.
– W seminarium panował straszny rygor, rano pobudka, gimnastyka, potem msza i szkoła. Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako szesnasty, ale drugi z własnej woli – wspomina Tomasz Kot.
Aktor zrezygnował z kapłaństwa i postawił na rodzinę. Mimo tej decyzji temat duchowości nie jest mu obcy. Tomasz Kot odniósł się też do kontaktów z kolegami z seminarium, upływ czasu wpłynął na nie niekorzystnie.
– Ja w tym samym wywiadzie powiedziałem, że święcenia otrzymał może jeden chłopak, także ciężko je utrzymywać. Tak samo można zadać pytanie: „Jak duży kontakt ma się ze swoją pierwszą klasą w liceum?”. To jest ten moment, mówimy tu o 15-latku, nie mam, nie dlatego, że doszło do jakiejś świętej wojny, po prostu się drogi rozchodzą – wyjaśnia aktor.