Strona głównaMediaJest ostateczny dowód na to, że Tomasz Lis zwariował. Ten wpis nie...

Jest ostateczny dowód na to, że Tomasz Lis zwariował. Ten wpis nie pozostawia złudzeń

Już od wielu lat Tomaszowi Lisowi zdarza się zagalopowywać w mediach społecznościowych. Niegdyś ceniony dziennikarz został jednak odepchnięty przez szeroko rozumiany mainstream, gdyż – co tu kryć – ewidentnie nie jest w stanie zapanować nad emocjami i nienawiścią, jaka w nim drzemie.

Co gorsza, Tomasz Lis coraz częściej zaczyna po prostu bredzić. Z czymś takim mamy do czynienia właśnie w opisywanym przypadku. Bo o ile do dziwacznych, pozbawionych logiki wpisów Lisa na platformie X zdążyliśmy się już przyzwyczaić, to ten sobotni zdaje się przebijać setki poprzednich.

Mimo, iż coraz mniejsza rzesza odbiorców traktuje go poważnie, wieloletni (były już) naczelny „Newseeka” najwyraźniej wciąż uważa siebie za opiniotwórczego publicystę. W związku z tym po raz kolejny odniósł się do kampanii prezydenckiej trwającej w Stanach Zjednoczonych. Nie zabrakło polskiego wątku. No właśnie… I w tym problem.

Zaczęło się. Pierwsze problemy Szczęsnego po przejściu do Barcelony

Wpis Tomasza Lisa ostatecznym dowodem na obłąkanie?

Albowiem na X-ie (dawny Twitter) Tomasz Lis zamieścił wpis z załączonym zdjęciem. Fotografia przedstawia Donalda Trumpa oraz Lecha Wałęsę. Obaj panowie spotkali się lata temu – jeszcze przed tym, jak Trump po raz pierwszy kandydował na urząd głowy państwa.

Szczególnie irracjonalny jest jednak opis, jakim poważany niegdyś dziennikarz okrasił rzeczony obrazek. Porównał bowiem amerykańskiego miliardera, jednego z najbardziej wpływowych ludzi na tej planecie i – być może – przyszłego prezydenta USA na drugą już swoją kadencję, z Lechem Wałęsą. Co napisał? Trzymajcie się krzeseł, bo będzie trzęsło.

Otóż Lis zdjęcie Wałęsy z Trumpem opisał krótko i zwięźle. Dokładnie jednym zdaniem. „Wielki człowiek i były prezydent USA” – napisał. Tutaj moglibyśmy naigrywać się z Tomasza Lisa, silić się na porównywanie obu postaci.

Darujemy sobie jednak. Chociażby ze względu na ostatnie, poważne dolegliwości zdrowotne dziennikarza. Faktem jest jednak, że trudno uwierzyć, iż niektóre wpisy redaktor Lis publikuje w sieci z własnej woli.

Podobne artykuły