Legia Warszawa wygrała wczoraj w pierwszym meczu 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów 2:1 z Florą Tallinn. Mistrzowie Polski nie zagrali dobrego meczu, ponieważ Estończycy postawili twarde warunki. Zadowolony z gry swojej drużyny jest szkoleniowiec gości Juergen Henn.
– To był trudny mecz, ale do 60. minuty wyrównany. Potem przewagę osiągnęła Legia i zdobyła zwycięską bramkę. Być może wynikało to z tego, że jej piłkarze mieli więcej sił oraz energii. Za nami pierwsza połowa dwumeczu, po tym wyniku awans pozostaje sprawą otwartą i o to powalczymy we wtorek. Moi piłkarze zagrali z maksymalnym zaangażowaniem, zrobili wszystko, by przez ponad godzinę dotrzymywać Legii kroku i wytrzymać jej tempo. Nie mam słów dla poświęcenia swoich piłkarzy – powiedział Juergen Henn na pomeczowej konferencji prasowej.
Legia strzeliła gola już w 3. minucie meczu za sprawą Bartosza Kapustki, który jednak podczas celebracji bramki doznał kontuzji i musiał zejść z boiska. Niewykluczone, że jego uraz okaże się poważny. Drużyna Michniewicza zamiast pójść za ciosem, zupełnie się pogubiła i straciła panowanie nad meczem.
Flora atakowała coraz groźniej i kilkukrotnie to Artur Boruc musiał ratować Legię. Estończycy dopięli jednak swego i na początku drugiej połowy wyrównali. Wynik remisowy utrzymywał się do 90. minuty, dopiero w doliczonym czasie zwycięską bramkę dla Polaków strzelił Rafael Lopes.
– Żal, że gola na 1:2 straciliśmy po stałym fragmencie, łatwiej byłoby się pogodzić np. ze strzałem w „okienko”. Wracamy do domów z niezłym wynikiem. Mecze w europejskich pucharach to dla estońskich klubów wielkie wydarzenie, a dla piłkarzy ogromna motywacja, by pokazali się na tle lepszych rywali – powiedział po końcowym gwizdku pomocnik Flory Konstantin Vassiljev.
– Najważniejsze, że po pierwszym meczu nie straciliśmy szansy na awans do III rundy. W każdym spotkaniu każda drużyna stwarza sobie jakąś okazję do zdobycia bramki, więc może i nam się uda we wtorek przed naszymi kibicami? Warunek jest jeden: musimy wytrzymać kondycyjnie przez 90 minut. Oczywiście, to Legia pozostaje faworytem do awansu, ale liczę, że sprawimy jej problem – dodał 36-latek.