Julia Szeremeta kilka tygodni temu dała nam mnóstwo radości. Zdobyła srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, przegrywając finałowy pojedynek w kategorii do 57 kg w dość kontrowersyjnych okolicznościach. W związku z sukcesem, jaki osiągnęła reprezentując Polskę, otrzymuje masę nagród i przywilejów. W morzu plusów całej tej sytuacji kryją się jednak minusy. W dodatku dość mroczne. Trener Tomasz Dylak ma powody do zmartwień, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach wokół jego podopiecznej.
Srebro zdobyte przez Julię Szeremetę w Paryżu w oczach niektórych mieni się na złoto. Wszystko dlatego, że spora część kibiców, a także międzynarodowa federacja bokserska uważa, iż finałowa rywalka Polki… może nie być kobietą. To w tym momencie jest jednak mało istotne, bo igrzyska już za nami, a życie naszej sportsmenki zmienia się o 180 stopni.
Jeszcze niedawno miała problemy mieszkaniowe i żyła skromnie pod Lublinem. Dziś może cieszyć się ogromnymi gratyfikacjami finansowymi, dużą rozpoznawalnością, a także tym, że mimo niezdobycia złotego medalu, otrzyma nowe mieszkanie w Warszawie.
Popularne dziś: Klamka zapadła w sprawie Szczęsnego. Teraz nie ma już wątpliwości
Julia Szeremeta: dyscyplina czy imprezy i afery?
Wydawałoby się: sytuacja wymarzona. Jednakże trener Julii Szeremety, Tomasz Dylak, może czuć pewne obawy związane z utrzymaniem dyscypliny przez 20-latkę. Jak bowiem sama Julia Szeremeta mówiła w wywiadzie dla Kanału Sportowego, trener „trzyma ją bardzo krótko”. – Pilnuje, co jem, gdzie i z kim wychodzę, a nawet o której godzinie chodzę spać. Pełna dyscyplina – przyznała Szeremeta, goszcząc w programie prowadzonym przez Mateusza Borka.
Choć Julka sprawia wrażenie wyluzowanej, acz zdyscyplinowanej dziewczyny, sama przyznaje, że przy obecnym trybie treningów i zawodów, praktycznie nie ma czasu na rozrywki i wyjścia ze znajomymi. Ponadto – co cytowaliśmy wyżej – jest mocno ograniczana przez trenera, Tomasza Dylaka. Ma on podejmować większość decyzji za Julię. W teorii pięściarce ta sytuacja odpowiada. Jest jednak jeden problem.
Wkrótce przeprowadzi się ona do otrzymanego jako jedną z nagród za sukces we Francji mieszkania. Opuści zatem swoje lubelskie gniazdo i wyfrunie do „wielkiego świata”, już jako znana i bogatsza o kilkaset tysięcy zł osoba. Jak wiadomo, w stolicy czeka na młodych ludzi mnóstwo pokus. Zwłaszcza na ludzi medialnych, osiągających sukcesy.
Warszawa wciąga
W mig mogą pojawić się wokół niej ludzie, którzy niekoniecznie będą chcieć jej dobra. Natomiast dotychczasowe rządy „twardej ręki” trenera Dylaka będą znacznie trudniejsze do realizowania. Nie będzie mógł przecież kontrolować Julii 24 godziny na dobę. Tym bardziej wykluczone jest, by zamieszkał wraz ze swoją podopieczną. A przecież, jak wszyscy wiemy, Warszawa wciąga. Dosłownie i w przenośni.
Julia Szeremeta sama przyznała, że po powrocie z igrzysk nie mogła opędzić się od fanów nawet w Lublinie. Nie ulega zatem wątpliwości, że gdy pozwoli sobie na wyjście do klubu czy nawet restauracji w Warszawie, skala zainteresowania nią będzie jeszcze większa.
Młoda osoba – nawet tak twardo stąpająca po ziemi – może niestety „zachłysnąć się” takim zainteresowaniem, sławą i faktem, że dzięki sportowemu sukcesowi będzie mogła – przynajmniej w najbliższym czasie – pozwolić sobie na bardzo wiele. Czas pokaże, czy trener będący jednocześnie przyjacielem Julii, zdoła okiełznać ją, gdy ta już ulokuje się w – jak sama mówi – „Warszawce”. Trudno to przewidzieć. Julka opuszcza konserwatywny, podlubelski rejon, by znaleźć się w rozrywkowym i biznesowym centrum kraju.