Dziś w godzinach porannych czasu polskiego drużyna w składzie Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann zdobyła srebrny medal w wioślarskim wyścigu czwórek podwójnych. Osiągnięcie to skomentował trener zawodniczek Jakub Urban.
– Pracuję z tą osadą od pięciu lat, z niektórymi dziewczynami nawet od ośmiu. Wiedziałem, co potrafią i na co są przygotowane. Dlatego nie miałem się czym stresować. Zresztą nigdy się nie stresuję, bo to nie pomaga – powiedział Urban.
Na początku Polki płynęły na czwartej pozycji, ale wyprzedziły znajdujące się przed nimi Holenderki i Niemki. Jedynie Chinki były poza zasięgiem naszej drużyny i wygrały wyścig bijąc przy tym rekord świata na tym dystansie.
– Dziewczyny były przygotowane na drugi tysiąc metrów. W drugiej części dystansu zawsze sobie świetnie radziły, a ostatnie 500 metrów we wszystkich regatach w tym sezonie należało do nich. Prosiłem je tylko, by nie przespały pierwszego tysiąca. Wiadomo było, że wszystkie osady pójdą ostro na tym odcinku. Powiedziałem dziewczynom, żeby się nie bały i płynęły ostro od początku. Tak też zrobiły – dodał trener srebrnych medalistek.
Z kolei w bardzo złych nastrojach wyścig skończyły Niemki, które na ostatnim fragmencie trasy popełniły duży błąd i wyraźnie zwolniły, przez co zostały wyprzedzone przez Polki, Australijki i Włoszki.
– Do tego feralnego momentu płynęłyśmy najlepszy wyścig w sezonie. Już widziałyśmy się na drugim miejscu. I wtedy zupełnie straciłyśmy rytm po złapaniu raka i praktycznie na moment stanęłyśmy. Taka porażka boli jeszcze bardziej – powiedziała po finale przygnębiona Carlotta Nwajide.