Historia politycznych „derbów” pomiędzy Donaldem Tuskiem a Jarosławem Kaczyńskim sięga co najmniej kilkunastu lat wstecz. Można by je porównać do tych piłkarskich. Chociażby ze względu na zaciekłość, z jaką sympatycy jednej frakcji zwalczają „tych drugich”.
Jeżeli mowa natomiast o bezpośrednich pojedynkach samych polityków, to zdaje się, że Donald Tusk właśnie wykonał ostateczny „szach-mat”. Jedną decyzją pozbawił przeciwników (i tak już przecież nikłych) nadziei na wyborczy sukces.
Przy czym nie piszemy tego w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych, a parlamentarnych. Te co prawda odbędą się za niespełna cztery lata. Lecz jeśli w tym okresie obecny szef rządu będzie prezentował kunszt takiej klasy – może zdeklasować rywali. Co takiego właśnie „klepnął” Tusk?
Smutne wieści o Arturze Baranowskim. To stało się tuż po występie w „Va banque”
Polityczny szach-mat. Tusk wiedział, gdzie celować
Otóż premier „uderzył” – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – w potencjalnych wyborców, którzy przez lata w większości sympatyzowali z Prawem i Sprawiedliwością. Zrobił to we właściwy sobie, iście przebiegły sposób.
Wczoraj – o czym informowaliśmy na mPress.pl jako jedni z pierwszych – Tusk ogłosił, kiedy wchodzi w życie tzw. babciowe, a także przybliżył szczegóły funkcjonowania nowego programu socjalnego. W taki sposób – mimo, że deklaruje mniej hojne waloryzacje emerytur – tak czy inaczej zyskuje sympatie rodzin i seniorów, w większości seniorek.
PiS ograny? Perfekcyjne posunięcie rządzących
Donald Tusk objaśnił, na jakich zasadach będzie można korzystać z usług osób zajmujących się dziećmi:
- Taka osoba będzie mogła być zatrudniona na umowę,
- beneficjent/ka świadczenia nie ponosi dodatkowych kosztów,
- składki wynikające z ewentualnej umowy opłaci państwo,
- umowa nie będzie jednak obowiązkowa, by dostać pieniądze.
Takim właśnie sposobem bez wątpienia odbierze PiS-owi niemały procent elektoratu. Jak bowiem wiadomo (co potwierdzały badania opinii społecznej) wielu wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego decydowało się oddawać na nią głos głownie ze względu na wysokie świadczenia socjalne.
Rząd Tuska wykonał sprytny ruch: nie będzie szaleńczo podwyższał świadczeń, acz nie zabierze tego, co już jest. Przy okazji niewielkim kosztem zyska poparcie setek tysięcy ludzi.