Niezwykłego pecha miała Dorota Borowska w olimpijskim sprincie kanadyjkarek na 200 metrów. Polka zajęła czwarte miejsce, przegrywając brązowy medal o 0,08 sekundy.
To był debiut olimpijski Borowskiej, która nie znajdowała się wśród faworytek do medalu. Mimo to w finale na 50 metrów przed metą znajdowała się na drugiej pozycji, ale pod koniec opadła z sił i została wyprzedzona o dwie rywalki. Medal był niesamowicie blisko, ale uciekł o 0,08 s.
– Wiedziałam, że dwie zawodniczki były przede mną. To było widać. Ale ani Ukrainka, ani ja nie wiedziałyśmy, która ma brązowy medal. Wynik się długo nie wyświetlał, długo czekałam, a jak już zobaczyłam… – mówiła rozpłakana Borowska – Na łódce było gorzej. Tam byłam sama i emocje wygrały. Tu jestem z wami i nie chcę tak się odkrywać.
Dorota Borowska to dwukrotna medalistka mistrzostw świata. W 2018 roku zdobył srebrny i brązowy medal w wyścigach na 200 metrów w klasach C-1 i C-2 płynąc w parze z Sylwią Szczerbińską. Dziś była bardzo bliska pierwszego w karierze medalu olimpijskiego.
– Sprint ma to do siebie, że różnice na mecie zawsze są bardzo małe. Tu zawsze można gdybać – dodała kajakarka – Boli. Ale muszę się z tym pogodzić, muszę to przespać. A później na pewno będę przepracowywała ten start z moją panią psycholog. Nie przestaję walczyć o złoty medal olimpijski. Mam trzy lata.
– Podium napędziłoby mnie jeszcze lepiej do dalszego działania, dałoby już jakieś spełnienie. Trudno, niektórzy muszą na swoje podium czekać dłużej. Jestem dobrej myśli. Doczekam się. Zrobię wszystko, żeby się doczekać. Paryż jest już za trzy lata. Celem jest złoto. Zawsze celem jest walka o złoto – zakończyła Borowska.