Rafał Trzaskowski znalazł się właśnie w niemałych wizerunkowych tarapatach. Na nieco ponad 2 miesiące przed wyborami. Z tego wybrnąć mu będzie bardzo trudno. Będzie musiał bowiem wyprzeć się własnych słów. Sztabowcy KO najpewniej mają teraz intensywną burzę mózgów. Ich kandydat na prezydenta musi zrobić efektowny „fikołek”, by zachować twarz.
„Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz. Gdy nie można mocą żadną… Wykrzyczanych cofnąć słów” – ten fragment utworu zespołu Perfect mógłby nucić sobie dziś Rafał Trzaskowski. Chociaż – precyzyjniej rzecz ujmując – chodzi o słowa przez niego wypowiedziane, nie wykrzyczane.
Kampania przed wyborami prezydenckimi, których I tura już 18 maja, wkracza w decydującą fazę. Nic więc dziwnego, że sztabowcy PiS-u wyciągnęli właśnie asa z rękawa.
Być może jednego z wielu, jakie posiadają. Rzeczone „asy” błyskawicznie obiegają sieć, co nie jest dla obecnego prezydenta Warszawy – oględnie mówiąc – zjawiskiem nader pozytywnym.
Trzaskowski ma problem – czy zdoła z tego wybrnąć?
Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zwłaszcza w polityce. W tej „branży” hipokryzja to rzecz normalna, można by rzec: chleb powszedni. Jednakże nawet w szczycie agresywnej kampanii czołowi politycy muszą w tym aspekcie zachować pewien umiar.
Czy to uda się Rafałowi Trzaskowskiemu? Lekko nie będzie. Albowiem Internet właśnie przypomina jego słowa z czerwca 2020 r. Wówczas Trzaskowski zdecydowanie sprzeciwiał się monowładzy, mówiąc:
Najgorsze, co może być, to rząd i prezydent z tej samej partii.

Jak dziś, gdy pełnię władzy dzierży obóz, z którym Trzaskowski jest związany, powinniśmy interpretować tamtą wypowiedź? Przecież dokładnie do takiej sytuacji chce doprowadzić – wygrywając najbliższe wybory. Winniśmy głowić się, rozmydlać fakty i zakrzyczeć wątek?
A może po prostu przyznać im rację: „Najgorsze to to jest wtedy, gdy rządzą TAMCI. Ale gdy my rządzimy, wtedy jest idealnie”.




