Donald Tusk w potężnych tarapatach. Obecny premier nie spodziewał się wycieku tak mocnych materiałów akurat teraz – gdy i tak wszystko wali się i pali wewnątrz koalicji rządzącej. Nagranie, na których Tusk nazywa wyborców z Mazowsza i Wielkopolski „zjebami” obiegło dziś sieć lotem błyskawicy. Reakcja premiera? Co najmniej zaskakująca.
Wydawało się, że afera podsłuchowa jest już dawno za nami. Miała przecież miejsce ponad 10 lat temu. To właśnie wtedy – w jej obliczu – Donald Tusk nagle i niespodziewanie przeniósł się do Brukseli, skąd wrócił po kolejnych 8 latach. Słynne taśmy właśnie zemściły się jednak zza grobu. Pochodzą one z 2019 roku, gdy Tusk urzędował jeszcze na zachodzie.
W nocy telewizja wPolsce.pl ujawniła wstrząsający fragment zapisu rozmowy pomiędzy Tuskiem a Romanem Giertychem. Panowie najprawdopodobniej dyskutowali na temat tego, z jakiego okręgu z list PO miałby startować ten drugi.
Tusk i nagrania z Giertychem. Wyborcy przedstawieni jako „zjeby”
Do rozmowy doszło w 2019 roku. Z kontekstu dowiadujemy się, że Roman Giertych szukał dla siebie jakiegoś miejsca na liście wyborczej – podaje wPolityce.pl.
Gdzieś tam wschodnia Wielkopolska, Radom. Wszystko takie shity wiesz…— mówił mecenas.
Tam gdzie zjeby są — powiedział Tusk.
Tylko u nas! Nagranie Tuska i Giertycha: „Tam, gdzie zjeby są!” Ujawniamy szokującą rozmowę!
#wPolsce24 | #TuJestPolska
Subskrybuj nasz kanał https://t.co/cby8MJUntf pic.twitter.com/cGzqX7j7Yh— wPolsce24 #TuJestPolska (@wPolscepl) June 13, 2025
Reakcja Donalda Tuska? Co najmniej zastanawiająca. Premier stwierdził bowiem, że potrzebuje czasu na zastanowienie. Stąd do ujawnionych w sobotę nagrań ma zamiar odnieść się… w poniedziałek po południu. Na zaplanowanej konferencji prasowej.




