Roman Giertych załamany. Premier właśnie powiadomił go o swojej decyzji

Koniec marzeń Romana Giertycha, czy koniec Giertycha w ogóle? Po tym, co – zdaniem informatorów grupy WP – mecenas usłyszał od premiera Tuska, za prawdopodobne uważamy obie opcje. Czerwiec 2025 r. będzie się posłowi KO śnił w najgorszych koszmarach przez długie lata. 

Kiedy Roman Giertych – tak to ujmijmy – wszedł do rządu Donalda Tuska, mógł uwierzyć, że otrzymał nowe polityczne życie. Oczywiście wiemy – Giertych nie zasiada w rządzie, nie zarządza żadnym resortem, jest po prostu szeregowym posłem.

Przez długi czas – jako wytrawny gracz – miał jednak przeczucie, a nawet podejrzenie graniczące z pewnością, że w końcu „awansuje”. Chociażby dlatego, że premier Donald Tusk będzie potrzebował go do tzw. zadań specjalnych.

Mowa tu przede wszystkim o skuteczniejszym rozliczaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości. Zbyt dużą opieszałość w tej kwestii zarzuca się Adamowi Bodnarowi – obecnemu ministrowi sprawiedliwości. To właśnie jego stołek w wyniku planowanej rekonstrukcji rządu miał zająć Roman Giertych. Więcej o tym w naszym niedawnym artykule pt. Rekonstrukcja rządu: sporo dymisji. Znamy pierwsze duże nazwiska.

Koniec marzeń Giertycha. Usłyszał od premiera gorzkie słowa

Miał jednak wyjątkowego pecha, bo na ostatniej prostej przed „przemeblowaniem” gabinetu Donalda Tuska, wydarzyło się niemalże wszystko:

Klęska wyborcza Trzaskowskiego, groteskowa afera oraz irracjonalne batalie z szefem PKW, z Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego (polityk się jej odgrażał), a nawet… zwykłymi członkami obwodowych komisji wyborczych. Ponadto media znów naświetliły aferę m.in. spółki Polnord, w którą miał być zamieszany właśnie Giertych.

POPULARNE DZIŚ: Nawrocki ujawnił, co będzie jego pierwszą decyzją. Rząd dostał białej gorączki

Chodzi o przekręty, pranie pieniędzy i wyprowadzenie kilkudziesięciu mln złotych. Sprawa ciągnie się od wielu lat i nadal pozostawia wątpliwości:

Prokuratura umorzyła śledztwo wobec Romana Giertycha, choć zarzuty m.in. prania brudnych pieniędzy wciąż ciążą na współpracownikach posła. Według śledczych Giertych o niczym nie wiedział. Umorzenie wątku polityka jest prawomocne, jednak śledczy ukrywają uzasadnienie decyzji – czytamy w Onecie.

Niesmak jednak pozostał. Bo obywatele, którzy nie wspierają mecenasa w sposób fanatyczny (a takich jest większość) nie wierzą w czyste sumienie niedoszłego ministra sprawiedliwości. Umorzenie śledztwa ws. jego udziału kojarzą raczej z faktem, iż jest on blisko z obecną władzą. Lecz nie jest pewne, jak długo jeszcze tak będzie. Nastrój szefa rządu jest bowiem dla Giertycha druzgocący.

Roman Giertych ministrem sprawiedliwości? Jest „za grubo”

Jak donoszą już internetowe media, między innymi agencja Newseo, premier Tusk odbył – prawdopodobnie we wtorek – poważną rozmowę z posłem Giertychem. Przekazując mu informacje odnośnie planów z nim związanych – dosłownie pozbawił znanego mecenasa marzeń. Chodzi o szczegóły rekonstrukcji rządu zaplanowanej na lipiec bieżącego roku. Donald Tusk miał tłumaczyć:

Każdy resort, każda teka, tylko nie Ministerstwo Sprawiedliwości. […] Wiesz, jaka jest teraz wokół ciebie sytuacja. Akurat w kontekście tej afery (ze spółką Polnord – przyp. red.) i tak dalej. […] To mianowanie cię ministrem sprawiedliwości akurat, byłoby prawie że samobójstwem politycznym. Nie możemy sobie pozwolić na taki ruch, nie w najbliższym czasie.

Przede wszystkim zaznaczmy: nie jest to dokładny cytat z Donalda Tuska. Sens wypowiedzi, którą miał skierować do swojego rozmówcy, został jednak zachowany. Dlaczego te słowa tak zabolały Romana Giertycha?

Oczywiście ze względu na to, że o niczym innym nie marzył tak, jak o przejęciu władzy nad wymiarem sprawiedliwości.

A szanse na to, że w lipcu zostanie ministrem sprawiedliwości, spadły niemal do zera. Tym bardziej, że sam premier Tusk zdaje sobie sprawę, iż „teraz jest za grubo”. A także że gdyby Giertych miał odpowiadać w Polsce za sprawiedliwość, przeciwnicy „mogliby okładać rząd w swoich mediach codziennie od świtu do nocy, i to całkiem przekonującym przekazem”.