Kasia Nawrocka – o czym początkiem czerwca rozpisywały się media w Polsce i nie tylko – skradła show swojemu tacie podczas wieczoru wyborczego. Słodka 7-latka była mistrzynią drugiego planu, gdy przemawiał jej tata. Jak się okazało, nowo wybrany prezydent RP – Karol Nawrocki. Nie wszystkim jednak zachowanie dziewczynki się spodobało. Hejterskie komentarze pisali nie tylko sfrustrowani sympatycy R. Trzaskowskiego, ale nawet… nauczyciele. A przynajmniej jedna. I może teraz ponieść konsekwencje większe, niż przypuszczała.
- Karol i Marta Nawroccy mają trójkę dzieci
- Antoniego (ur. 2011), Katarzynę (2018) oraz Daniela (2003)
- Najstarszego Karol Nawrocki objął opieką, choć nie jest jego biologicznym ojcem
- Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej mPress
Co ma w głowie osoba, która wylewa wiadro pomyj na kilkuletnie dziecko w wyniku politycznej frustracji? Odpowiedź na to pytanie zna chyba właśnie tylko ta osoba. O tym, że Internet to nie zabawka do hejtowania boleśnie przekonała się nauczycielka z Bochni.
Skandaliczny komentarz na temat zachowania Kasi Nawrockiej zamieściła tuż po ogłoszeniu oficjalnych wyników II tury wyborów prezydenckich. Przegrał Rafał Trzaskowski, choć jego obóz zdążył już fetować wygraną. Wówczas w sieci zaczęła się istna zawierucha.
„Zesrała się?” — komentarz takiej treści został zamieszczony przez konto należące do logopedki i nauczycielki języka polskiego w I LO w Bochni.
Nauczycielka obraziła Kasię Nawrocką – są surowe konsekwencje
Post szybko zniknął z sieci, ale internauci zdążyli zrobić zrzuty ekranów, które później krążyły po Internecie. Powiadomiona została również szkoła, w której kobieta pracowała.
Nauczycielka z I LO w Bochni (woj. małopolskie) utrzymywała, że ktoś włamał się na jej profil w mediach społecznościowych i zamieścił obraźliwy komentarz dotyczący córki Karola Nawrockiego. Sprawę zgłosiła na policję, jednak później wycofała zawiadomienie. Kobieta zrezygnowała z pracy, a jednocześnie prowadzone jest wobec niej postępowanie dyscyplinarne. To jednak może nie być koniec jej kłopotów. Bo to, że z takim „wpisem w CV” nie znajdzie już pracy w branży to mały pikuś.
Natomiast gdyby Nawroccy chcieli, mogliby pozwać hejterkę na drodze cywilnej. Oczywiście nie dopuściła się gróźb karalnych, czy czegoś, za co mogłyby spotkać ją surowe konsekwencje. Na pewno jednak zabolałoby ją, gdyby sąd nakazał publiczne przeproszenie Kasi Nawrockiej i jej rodziców za tak skandaliczny, niemiły komentarz.
Wówczas stałoby się jasne, że cała historia o shackowanym koncie to bajka, a otoczenie nauczycielki i miliony rodaków zyskałyby pewność co do jej prawdziwej twarzy.




