Doniesienia o pogarszającym się stanie zdrowia Szymona Hołowni pojawiają się w kolejnych źródłach. Na niespełna dwa tygodnie przed Zgromadzeniem Narodowym, podczas którego marszałek Sejmu ma odebrać przysięgę od Karola Nawrockiego, wciąż wiemy niewiele. Na co choruje Szymon Hołownia wie – a przynajmniej tak twierdzi – Tomasz Lis. Na dodatek – o zgrozo – nie kryje z tego powodu dzikiej satysfakcji.
Ostatni kwartał to absolutnie szalony okres w polskiej polityce. Natomiast czas pomiędzy ogłoszeniem wyników II tury wyborów prezydenckich, a dniem dzisiejszym, to istne pomieszanie z poplątaniem.
Najpierw radość koalicji rządzącej, później ogromne rozczarowanie, lecz z kolei feta w sztabie Karola Nawrockiego. Aż wreszcie protesty wyborcze i napędzane głównie przez mec. Romana Giertycha manifestacje, żądania ponownego przeliczenia głosów, a nawet powtórzenia wyborów. Ten czas bez wątpienia nie był łatwy przede wszystkim dla marszałka Sejmu – Szymona Hołowni.
To na nim koniec końców skupiła się cała uwaga opinii publicznej. Najnowsze spekulacje, powielane przez dziennikarzy sprzęgniętych od lat z obozem obecnie rządzącym, mogą niepokoić.
Tak jak niepokoić może to, że niektórzy z przedstawicieli medialnego establishmentu sprawiają wrażenie, jakoby rzekome problemy marszałka Hołowni dawały im satysfakcję.
Szymon Hołownia jest chory? Spekulacje powiela Tomasz Lis
Na jaką chorobę miał zapaść marszałek Szymon Hołownia? Otóż – jak twierdzą autorzy doniesień oraz powielający je publicyści – chodzi o kwestie psychiczne.
– Chodzą słuchy o złej kondycji psychicznej Hołowni – przekazał na platformie X oficjalny profil Obserwator Rzeczywistości. Na którego wpisy nierzadko powołują się politycy związani z obozem premiera Donalda Tuska.

Jego wpis w coraz szybszym tempie zyskuje popularność. Między innymi właśnie dzięki Tomaszowi Lisowi, który tuż po publikacji podał go dalej. Jak wiadomo, w ostatnich tygodniach dziennikarz ten produkuje dziesiątki wpisów dziennie.
W których to wyzywa marszałka Hołownię w niewiarygodnie agresywny sposób. „Zdrajca” to najmniej obelżywe – w porównaniu do reszty inwektyw – określenie, jakiego w stosunku do drugiej osoby w państwie używa Tomasz Lis. Sam zainteresowany nie skomentował jeszcze pogłosek o rzekomych problemach natury psychicznej, z jakimi miałby się zmagać.




