Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zelektryzował w piątek opinię publiczną. Powiedział publicznie, że – tu cytat – proponowano mu zamach stanu. Jak dodał, nie miało to miejsca jednokrotnie. – Sugerowano mi przeprowadzenie zamachu stanu – przyznał wprost. Kto mu to proponował? To pytanie nurtowało początkiem weekendu miliony Polaków.
Słowa, które wstrząsnęły opinią publiczną padły na antenie Polsat News. Goszczący w studio Szymon Hołownia zaskoczył nie tylko prowadzącego rozmowę, ale i miliony widzów.
Gdy wypowiedź marszałka Sejmu obiegła kraj – a zrobiła to lotem błyskawicy – natychmiast pojawiło się jedno pytanie. Mianowicie: kto nakłaniał Hołownię do przeprowadzenia zamachu stanu?
Najpierw wyjaśnijmy, na czym miałby on polegać. Bo – jak nietrudno się domyślić – ma to związek z wyborami prezydenckimi i zaprzysiężeniem prezydenta elekta – Karola Nawrockiego.
To ma nastąpić 6 sierpnia, podczas Zgromadzenia Narodowego. Marszałek Hołownia zdecydował już, że – mimo protestów środowisk związanych z obecnym rządem – przyjmie przysięgę od Nawrockiego.
– Wielokrotnie proponowano mi, sugerowano, rozpytywano mnie czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego się to sprowadza. […] To było testowanie, co ja zrobię. […] Mówię o „zamachu stanu” mając na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: nie podoba mi się ten prezydent, to może go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem, bo przecież takie były koncepcje – mówił w Polsacie News Szymon Hołownia.
Dopytywany podczas tamtego wywiadu o to, kto taką propozycję mu składał, wybrnął ogólnikowo. Stwierdzając, że „ludzie, którym nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”. Nam udało się dotrzeć do bardziej konkretnych informacji!
Kto proponował Hołowni zamach stanu? Marszałek Sejmu precyzuje
Choć zapewne wielu osobom w pierwszej kolejności przychodzi na myśl Roman Giertych, to musimy powiedzieć: pudło! Choć z samym marszałkiem Sejmu nie zdołaliśmy porozmawiać, to za pośrednictwem posła na Sejm RP z Polski 2050, zdobyliśmy bardziej precyzyjne informacje.
Właściwie mieliśmy zostać odesłani do działu prasowego – i to na poniedziałek. Lecz w krótkiej rozmowie dowiedzieliśmy się, że marszałek Hołownia „przecież wcale nie musiał mieć na myśli konkretnej osoby, która przyszłaby do niego z taką sprawą„. Bo o tym musiałby przecież powiadomić organy ścigania, w tym ABW. Jak również wystąpić do prezydenta Andrzeja Dudy o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Mowa jest raczej o sugestiach, jakie padały publicznie. Takich apeli, nawoływań było multum.
I faktycznie – tak było. Bieżący miesiąc niemal w całości przebiegł do tej pory pod znakiem błagalnych wpisów i wystąpień takich ludzi jak Tomasz Lis, Roman Giertych i setki jego oddanych internetowych – o ironio – kamratów. Najpewniej te sugestie miał na myśli Szymon Hołownia, nie zaś sytuację, w której przychodzi premier Tusk i mówi: róbmy zamach stanu. Trzeba jednak pamiętać, że w rzeczonym wywiadzie marszałek mówił, że w tej sprawie „przychodzili do niego politycy, prawnicy, różni ludzie”.
Wygląda to trochę tak, jak gdyby teraz chciał rakiem wycofać się ze swoich słów. A „przychodzenie” przekształcić w internetowe i medialne apele.




