Tomasz Grodzki musiał w nocy uciekać z sejmowej restauracji. Spotkała go okropna sytuacja

Przykra sytuacja spotkała Tomasza Grodzkiego, senatora z ramienia Platformy Obywatelskiej. Musiał uciekać z sejmowej restauracji. Nie wiedzielibyśmy o tym, gdyby nie jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości. Dariusz Matecki opisał sytuację w sieci. 

Marszałek Grodzki to jeden z największych wrogów polityków PiS i ich sojuszników. Od lat posądzany przez nich o przyjmowanie łapówek i nie tylko.

Podczas środowego pobytu w sejmowej restauracji, Tomasza Grodzkiego spotkała bardzo nieprzyjemna sytuacja. Nagle oczy całej sali skupiły się na nim. Po czym wzniesiono okrzyki.

To głównie posłowie Prawa i Sprawiedliwości skandowali. Nawiązując do niedawnego skazania Stanisława Gawłowskiego z PO na 5 lat bezwzględnego więzienia.

Tomasz Grodzki szybko opuścił sejmową restaurację

Były marszałek Senatu, dziś – po prostu senator z ramienia Platformy Obywatelskiej – w pośpiechu opuścił restaurację sejmową po tym, jak grupa ludzi zaczęła skandować wymowne hasło.

– Niedyskrecje parlamentarne – Tomasz Grodzki opuścił restaurację sejmową po tym jak spora grupa ludzi zaczęła śpiewać: „Staszek piątka, Tomek dycha!” – przekazał poseł Dariusz Matecki.

Było to oczywiste nawiązanie do sprawy Gawłowskiego. Który to – co było ironią losu – usłyszał surowy wyrok niemal dokładnie w momencie, w którym ministrem sprawiedliwości został Waldemar Żurek i zapowiedział rozliczanie… ale polityków PiS.

Tymczasem Gawłowski „załapał się” jeszcze na wyrok wydany przez sędziego, który nie podlega – tak to nazwijmy – pod jurysdykcję ministra Żurka i innych przedstawicieli obecnego rządu.