Wielki dramat Tomasza Lisa. Spełnił się czarny scenariusz

Panicznie bał się tego już od 2014 roku. Niestety – spełnił się najczarniejszy scenariusz. Znany i przez lata bardzo poważany dziennikarz – Tomasz Lis – znalazł się właśnie w sytuacji dosłownie dramatycznej. 

Zaledwie kilka godzin temu publikowaliśmy kolejny artykuł o tym człowieku. Chodziło o zdjęcie z dzieciństwa, jakie Tomasz Lis zamieścił w sieci. Można było się uśmiechnąć, patrząc na 12-letniego chłopca, który po latach stał się jednym z największych politycznych agresorów.

Teraz powodów do śmiechu nie ma. Tak jak nie ma dobrych wieści z domu znanego dziennikarza. Tego samego, z którego codziennie „nadaje” na X-ie oraz swoim youtubowym kanale.

POPULARNE DZIŚ: Ludzie nie dowierzają. Stanowski pokazał, gdzie właśnie jest

Jeszcze niedawno chwalił się, że – mimo problemów zdrowotnych – wciąż biega i wykonuje inne aktywności. W trosce o tężyznę fizyczną. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest znacznie bardziej brutalna. Zaś Tomasz Lis pozostaje w amoku, zamknięty w czterech ścianach. Dlaczego?

Smutne wieści o Tomaszu Lisie

Lis został całkowicie odsunięty na medialną bocznicę. Nie tylko nie jest już zapraszany do jakichkolwiek poważnych mediów. Nawet na jego autorskim kanale czołowi politycy, czy nawet inni dziennikarze – wolą się nie pojawiać. Nie to jest jednak najgorsze.

Albowiem Tomasz Lis, który jeszcze przed 2015 r. był uznawany za synonim dziennikarskiego prestiżu, dziś nie znaczy niemalże nic. Nawet znalezienie aktualnego zdjęcia do zilustrowania publikacji na jego temat stanowi problem.

Lis pojawia się wyłącznie na swoim – mało zresztą popularnym – kanale na YouTube. Gdzie ogląda go od kilku do kilkunastu tys. widzów. Zaś jakość samych nagrań jest nie tyle amatorska, co wręcz „przedpotopowa”. Marzył o powrocie do TVP po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska. Grzecznie mu jednak podziękowano. Efekt? Opłakany:

Ujście swojej frustracji Tomasz Lis każdego dnia daje w mediach społecznościowych. Szczególnie na platformie X (dawny Twitter). Gdzie prowokuje, obraża i wyzywa kogo popadnie. Jednakże nawet tam zasięgi jego publikacji drastycznie spadają. Tak jak zainteresowanie opinii publicznej tym, co ma do przekazania. Nie ma wątpliwości: Lis bardzo cierpi.

Jego ambicje i wybujałe ego sprawiają, że odczuwa ogromną bezsilność i chęć odzyskania wpływu na opinię publiczną. To się już jednak nie stanie.