Mimo niemałych obaw premiera Donalda Tuska, Szymon Hołownia może jednak liczyć na drugą szansę. Choć przecież na przestrzeni ostatnich tygodni marszałek Sejmu został niemalże wyklęty przez środowiska związane z rządem. Lider Polski 2050 ma jeden warunek.
Sugerowano mu, by opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Przynajmniej do czasu ponownego przeliczenia głosów. Kontrowersje wokół wyników wyborów prezydenckich były bowiem ogromne.
Marszałek Hołownia pozostawał jednak nieugięty. Natomiast rzeczone sugestie nazwał w głośnym wywiadzie dla Polsatu „namawianiem do przeprowadzenia zamachu stanu”.
Donald Tusk i członkowie jego gabinetu po tych słowach złapali się za głowy. Wydawało się, że to absolutny koniec kariery Szymona Hołowni w obozie obecnego premiera.
Ale czy na pewno? Otóż Tusk jest zbyt wytrawnym graczem, by – po tym, jak kurz już opadł – politycznie strzelić sobie w kolano. Czego więc możemy się spodziewać?
Druga szansa dla Hołowni – chce od Tuska tylko jednego
To, co jeszcze miesiąc temu wydawało się niemożliwe, dziś jest analizowane jako prawdopodobny scenariusz. Chodzi o drugą szansę dla Szymona Hołowni. Który co prawda zawiódł szefa rządu. Lecz jednocześnie może mu wkrótce bardzo zaszkodzić.
Jak pisaliśmy w sobotę w TYM artykule, powołując się m.in. na doniesienia oko.press:
Szymon Hołownia jest żywotnie zainteresowany „sojuszem przegranych”. Zatem utworzeniem nowej frakcji, a w przyszłości prawdopodobnie ruchu lub partii. […] wspólnie z byłym ministrem sportu Sławomirem Nitrasem, a także Rafałem Trzaskowskim i jego obecnym otoczeniem ze stołecznego Ratusza. M.in. po to wznowiono Campus, podczas którego Trzaskowski ma rozpocząć budowanie podwalin pod nowe ugrupowanie.
Premier gotowy na ustępstwa
Nietrudno się więc domyślić, że w obliczu takiego buntu własnego środowiska, szef rządu ma obawy o swoją pozycję lidera obozu rządzącego. Wobec tego jest gotów na ustępstwa. Chowając – kolokwialnie rzecz ujmując – dumę w kieszeń po tym, jak marszałek z Polski 2050 stanął po stronie Nawrockiego.
Tym bardziej, że Hołownia nie oczekuje zbyt wiele. Nie chce dowodzić koalicją, nie chce za wszelką cenę być premierem. Od dłuższego czasu wiadomo – czemu sam szef Polski 2050 nie przeczy – że jego marzeniem jest zachowanie funkcji marszałka Sejmu do końca kadencji.
A to Donald Tusk oczywiście może mu dać. Wcześniej jednak – zanim nastąpi półmetek rządów i planowane rotacje – panowie muszą załagodzić spór.
Przynajmniej oficjalnie – w publicznym przekazie. Tutaj paradoksalnie większe starania musi poczynić premier. Którego środowisko niebywale ostro atakowało Szymona Hołownię, gdy ten jasno powiedział, że bez zwłoki przyjmie przysięgę od Karola Nawrockiego.
Teraz emocje na bok. Bo gra toczy się o to, aby koalicja się nie rozpadła, a do władzy nie wrócił PiS z prawicowymi sojusznikami. Lub też Hołownia nie dogadał się w ramach wspomnianego sojuszu przegranych. Co może oznaczać ogromne kłopoty dla pozycji premiera Donalda Tuska.




