Będzie historyczny skandal? Giertych: zniknęły protesty wyborcze

Mecenas Roman Giertych alarmuje w sprawie protestów wyborczych, których Polacy złożyli ponad 50 tysięcy. Zaledwie dziś rano poinformowano o tym, że niemal wszystkie wpłynęły do Sądu Najwyższego. Po zaledwie kilku godzinach wygląda na to, że szykuje się wielki skandal.

Politycznej wojny o wyniki wyborów prezydenckich 2025 ciąg dalszy. Tym jednak razem Roman Giertych walczy już nie tylko z ludźmi z PKW, np. szefem tej komisji – Sylwestrem Marciniakiem, ale z samym… Sądem Najwyższym. Znany mecenas, a zarazem parlamentarzysta KO uważa, że za moment wybuchnie największa afera wyborcza w nowoczesnej historii Polski.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już około 50 tys. protestów wyborczych – poinformowała I prezes SN Małgorzata Manowska. Twierdzi, że 90 proc. z nich to protesty powielane, tzw. „giertychówki”. Część z nich w ogóle nie zostanie rozpatrzona – podał w poniedziałek rano portal wiadomosci.wp.pl.

Poseł Koalicji Obywatelskiej nie ma zamiaru tak tego zostawić. Zapowiedział właśnie oficjalne i bardzo zdecydowane działania. Giertych alarmuje, pisząc o „kradzieży protestów wyborczych”.

POPULARNE DZIŚ: PILNE: Nawrocki rezygnuje. To decyzja ostateczna

Zapowiada ponadto konsekwencje dla samej Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego:

Jutro złożę zawiadomienie na panią Manowską i inne osoby z tzw. Izby Nadzwyczajnej. We wszystkich 50 tysiącach protestach wyborczych z mojego wzoru, wnosiliśmy o przekazanie ich do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z jej wypowiedzi wynika, że nasze protesty ukradli neosędziowie – przekazał właśnie wzburzony Roman Giertych.