Dni Hołowni są policzone, i to co do jednego. Oto data końca jego kariery politycznej

O tym, że Szymon Hołownia jest u schyłku swojej politycznej kariery, wiadomo już od wielu miesięcy. Nieliczni pamiętają jednak, że – dosłownie – jego dni są policzone. W związku z czym ręce zacierają przede wszystkim… jego obecni koalicjanci. 

Gdy obserwujemy w ostatnim okresie polską politykę, odnosimy wrażenie, iż lider Polski 2050 nie może już bardziej się pogrążyć. Zamieszaniem wokół zaprzysiężenia Karola Nawrockiego nie ugrał wiele.

Albowiem nie przekonał do siebie tzw. twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Zaś jego dotychczasowi sympatycy dosłownie z dnia na dzień zaczęli do nienawidzić. Nazywając – bez nadmiernej refleksji – koniem trojańskim wewnątrz koalicji, czy też „agentem Kaczyńskiego”.

Koniec politycznej kariery Szymona Hołowni

Dziś założyciel Polski 2050 jest wysoko. Pełni bowiem funkcję marszałka Sejmu RP. Jest zatem drugą najważniejszą osobą państwie. Przynajmniej według obowiązującej konstytucji.

O tym, że jest jednak „marszałkiem rotacyjnym” większość zapewne pamięta. Lecz zdaje się, że wielu zapomina, jak krótko Szymon Hołownia nacieszy się jeszcze sprawowanym obecnie urzędem.

Jak mówi umowa koalicyjna z 2023 roku – marszałek Szymon Hołownia będzie musiał ustąpić z urzędu na półmetku rządów ekipy Donalda Tuska. Kiedy to nastąpi?

Otóż za – uwaga – za mniej, niż 3 miesiące. „Od 14 listopada ma go zastąpić współprzewodniczący Nowej Lewicy, Włodzimierz Czarzasty” – przypomina serwis tvn24.pl.

Hołownia przestaje być marszałkiem Sejmu kiedy data

Co dalej z Hołownią?

Oczywiste jest zatem, że lada chwila (bo w polityce 3 miesiące, to jest lada chwila) znajdzie się w sytuacji opłakanej. Trudno wyobrazić sobie jego koalicję z którąkolwiek znaczącą partią na równych zasadach. Bo to nie Szymon Hołownia będzie dyktował warunki. On będzie walczył o utrzymanie się na powierzchni. Niewykluczone, że chwytając się przysłowiowej brzytwy.

O tym, jakie plany ma Hołownia pisaliśmy TUTAJ. Niezadowolenie Donalda Tuska w tej sytuacji zdaje się być oczywiste. Tak jak oczywiste stało się to, że drugiej szansy od premiera marszałek nie dostanie.

Bo nowe twory polityczne chce tworzyć z tzw. sojuszem przegranych. Najpewniej stanowiąc bezpośrednią konkurencję dla Platformy Obywatelskiej. A takich zagrań Tusk nie lubi szczególnie. I ochoczą zdusza tego typu „wykwity” w zarodku.